niedziela, 23 grudnia 2012

[19]

__________________
Pomimo wczorajszych wydarzeń, rano powinnam być bardzo niewyspana, ale było zupełnie inaczej.
Obudziłam się o 6, tuż przed budzikiem. Śniło mi się, to jak stoję na scenie, i wykonuję moje piosenki.
Jeszcze parę tygodni temu, w życiu nie pomyślałabym, że mogłabym tak po prostu wziąć udział w konkursie..
Ja, zwykła szara myszka, kujon.. I jeszcze usłyszeć, że Justinowi (i innym) się podobało. Wow!
No właśnie! Justin! Prosił mnie przecież o spotkanie. I też miał rację, że nie możemy się unikać, zachowywać jak dzieci. Wyjęłam telefon spod poduszki i napisałam mu sms-a : "Hej. Przepraszam jeśli Cię obudziłam. Piszę w sprawie Twojej wczorajszej prośby o spotkanie? Dalej to aktualne? Pasuje Ci dzisiaj o 15 w Starbucksie?". Myślałam, że będę musiała dłużej czekać na odpowiedź, ale przyszła ona niemalże po paru sekundach. "Hej. Nie, nie obudziłaś mnie. Dopiero wstałem. Tak pasuje mi. To do.. zobaczenia w szkole i później w Starbucksie. xx".

*
W drodze do szkoły
Ciągle rozmyślałam, o czym Justin tak chce ze mną rozmawiać.
W szkole było by tak, jak zawsze, ale bym skłamała. Ledwo weszłam na teren szkoły gdy wszyscy zebrani wokoło śpiewali. Co? "Call Me Maybe"!
-Carly! Widzisz co narobiłaś, wszyscy to teraz nudzą-zaśmiała się Hayden, całując mnie w policzek na przywitanie, tak jak wcześniej uczyniła to Spencer.
-Nie sądziłam, że "Call Me Maybe" może się aż tak spodobać
-Świetnie zaśpiewałaś i do tej pory dziwię się, że to Gomez wygrała zamiast Ciebie!
-Przestań! Ja tam się cieszę, że zajęłam chociażby to 2 miejsce. Byłam święcie przekonana, że zostanę wygwizdana, a jak jest widzicie same.
-A Ty wczoraj gadałaś z Justinem?-zmieniła temat Hayden
-Tak-odpowiedziałam krótko
-Co on od Ciebie chciał?
-Pogratulować występu, powiedział, że mu się podobało, no i spytał czy z nim pójdę na kawę..
-Uuu.. i co spotkasz się z nim?
-No tak, za długo już go tak unikam..
-Mrauu
-Przestań, on ma przecież dziewczynę.
-Taa, która go traktuje jak nie wiem, żałuj, że nie widziałaś ostatnio na stołówce co zrobiła-wtrąciła się Spencer
-Hm.?
-Tak się rozgadała o sobie i swoich "problemach", że biedny Justin nie mógł w ogóle się odezwać, a gdy już próbował to ta go uciszała.
-Więc nie dziwię się, że on chce z Tobą naprawić relacje, przecież znacie się praktycznie od urodzenia, oboje mieszkaliście w Kanadzie, wasi rodzice i dziadkowie się znają.
-No niby tak, ale wszystko się zmieniło od jego wyprowadzki, kariery.
-Ale pomimo tego, stara się o PRZYJAŹŃ Z TOBĄ, osobą, która zna go najlepiej.
-Ej bo pomyśle, że to ja jestem tą złą, co nie chce mieć z nim nic wspólnego
-Nie! Nie myśl tak! Widocznie masz powody, my wiemy jakie.
-Dobra skończmy ten temat i chodźmy na lekcje.
-Okej, okej.

*
Przerwa obiadowa
Hayden i Spencer zeszły na stołówkę, a ja szybko udałam się wpierw do łazienki.
Natknęłam się tam na Selenę i jej przyjaciółki.
-O jak dobrze, że jesteś Jepsen, chciałam z Tobą o czym ważnym porozmawiać bez zbędnych świadków.
-Po pierwsze mam imię, a po drugie to o co chodzi.?
-Jaka się śmiała zrobiła nasza kujonka-zaśmiała się Selena-i jeszcze udaje, że nie wie o co chodzi.
-To dowiem się o co Ci chodzi.?
-Zostaw Justina w spokoju, to MÓJ chłopak i nie życzę sobie, żeby miał coś wspólnego z Tobą, bo jak nie to inaczej się policzymy, zapamiętaj - wysyczała mi i wyszła trzaskając drzwiami.
-Biedny Justin- pomyślałam.
Już wiem co między innymi miała na myśli Spencer.
Skorzystałam szybko z łazienki i zeszłam do stołówki.
-No nareszcie jesteś! zamówiłyśmy Tobie jedzenie-zawołała Hayden
-Przepraszam, kolejki były, no i dziękuję.
Rozejrzałam się po naszym stoliku. Jak zwykle Justin siedział na przeciwko mnie, a tuż obok niego "kleiła" się Selena. Chłopak lekko się uśmiechnął. Odwzajemniłam uśmiech.

*
Tuż przed spotkaniem w Starbucksie
Idąc na spotkanie z Justinem spotkałam Tavisha. Podprowadził mnie pod samą kawiarnię.
-Czyli cała Twoja szkoła śpiewa teraz CMM.?
-Tak, ledwo weszłam, a już wszyscy "Hey, I just met you and this is crazy but here's my number, so call me maybe" - zaśmiałam się
-No to nasz cel został spełniony, piosenka miała być chwytliwa i jest.
-Dokładnie!
W międzyczasie doszedł do nas Justin.
-Hej-przywitał się ze mną
-Hej-uśmiechnęłam się- To jest Justin, a to Tavish- zapoznałam chłopaków.
Zmierzyli się wzrokiem, a następnie podali sobie dłonie.
-To ja Carly spadam, zdzwonimy się kiedy ruszamy z pisaniem nowej piosenki na to święto szkoły. Trzymaj się i do szybkiego zobaczenia-powiedział Tavish, żegnając się ze mną buziakiem w policzek.
-To jest ten Twój gitarzysta.?-zapytał Justin, gdy Tavish poszedł.
-Tak to on, to dzięki niemu powstało Call me maybe
-Aww, tak.?
-Tak, zaproponował żebyśmy napisali coś chwytliwego
-No i wam się udało
Uśmiechnęłam się.
-To co? Idziemy do środka na jakąś kawę.?
-Tak, chyba po to tu przyszliśmy.
Chłopak otworzył mi drzwi i przepuścił mnie w nich. Zajęliśmy miejsce gdzieś na uboczu, z dala od innych.
Panowała krępująca cisza.
-Twoja dziewczyna nie będzie zła, że się ze mną spotkałeś.?
-Ona nie wie nic o tym spotkaniu, myśli, że wyszedłem gdzieś z kolegami. A dlaczego pytasz.?
Wzięłam głęboki oddech i upiłam łyk kawy. Zastanawiałam się czy mu powiedzieć, o groźbie Seleny.. Postanowiłam na razie przemilczeć sprawę.
-Tak pytam.. było jej może powiedzieć prawdę..
-Wtedy by chciała przyjść tu razem ze mną. A nie chciałbym tego-ostatnie zdanie wyszeptał
Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy.
-A tak ogółem, to.. dlaczego chciałeś się ze mną spotkać.?
-Um.. po pierwsze by Ciebie przeprosić za to zdarzenie u mnie w pokoju, na prawdę nie chciałem Ciebie zranić, zabawić się Tobą i nie wiem jak to jeszcze nazwać.. Jest mi na prawdę głupio.
-Teraz to ja nie wiem co mam Ci powiedzieć.. ale wybaczam Ci.
-Na prawdę.?
-Tak.. przecież ten pocałunek, to wszystko nic nie znaczyło-zaczęłam grać w jego grę, starałam się być obojętna.
-Taa..-odpowiedział i posmutniał jeszcze bardziej niż wcześniej.
-Jak było w Kanadzie.?-zapytał ni stąd ni zowąd
-Dobrze. Spotkałam Twoich dziadków i kazali mi Cię pozdrowić.
-Będę musiał do nich zadzwonić, a najlepiej pojechać, tylko nie wiem kiedy. Wcześniej kariera, teraz szkoła, nowa płyta..
-Im też brakuje Ciebie, ale są z Ciebie dumni, bo wiedzą, że robisz to, o czym zawsze marzyłeś.
-Miło to słyszeć. Dziękuję.
-Nie ma za co, powtarzam tylko słowa Twojej babci.
Później zaczęliśmy wspólnie rozpamiętywać czasy, jak mieszkaliśmy w Kanadzie. Jak ja mieszkałam w Toronto, a na weekendy, święta, ferie przyjeżdżałam do swoich dziadków do Stratford i takim magicznym sposobem się poznaliśmy z Justinem.
Naszą wesołą pogadankę przerwał mój telefon.
Wyjęłam go szybko z torebki. Dzwonił tata. Przecież mu powiedziałam gdzie idę i z kim..
-Przepraszam-powiedziałam do Justina i odebrałam telefon.
-Halo.?
-Cześć córeczko, mogłabyś jak najszybciej przyjść do domu.?
-Tak tato, coś się stało.?
Zaczęłam się niepokoić. Słyszałam w słuchawce jakby czyjeś łkanie.
-Tato.? powiedz mi co się dzieje.
-Twój dziadek nie żyje-wyszeptał
Rozdziawiłam ze zdziwienia usta, oczy mało mi nie wyskoczyły z oczodołów.
Rozłączyłam się.
Dziadek nie żyje.
To nie możliwe.. przecież parę dni temu byłam u dziadków, wszystko było dobrze!
-Carly, co się dzieje.?
Nic nie odpowiedziałam tylko zaczęłam zalewać się nieproszonymi łzami.
Justin przysiadł się na kanapę, tuż obok mnie i mocno przytulił.
-Shh..
-Mój dziadek.. nie.. żyje-wyszeptałam dławiąc się łzami
-Co.?! jejku.. Carly.. nie płacz mała..-powiedział przytulając mnie jeszcze mocniej.
-Chodź zawiozę Cię na chwilę do mnie do domu-powiedział wyciągając dłoń w moją stronę.
Czułam się wyprana ze wszelkich uczuć, emocji.
Podałam rękę Justinowi i powoli kroczyłam za nim, do jego samochodu.

*
Pkt.widzenia Justina
-Już wróciłeś synku.?-zapytała  mama wychodząc z kuchni, lecz gdy tylko zobaczyła zapłakaną Carly od razu ją przytuliła
-Ciii.. czemu płaczesz.?
-Dziadek Carly nie żyje-powiedziałem cicho, a dziewczyna zaczęła zalewać się nową porcją łez.
-Twoi rodzice już o tym wiedzą kochana.?
-Tak, to tata do mnie zadzwonił..-wypłakała
-Chodź do salonu, zrobię Ci herbaty, a później Justin odwiezie Cię do domu.
Tym razem to ja objąłem ramieniem Carly i poprowadziłem ją do salonu.
Usiadła i znowu chowając twarz w dłonie, płakała.
Siedziałem koło niej, głaszcząc ją po włosach, plecach. Chciałem ją pocieszyć, ale nie wiedziałem jak.
Mimo, że to nie chodziło o moich dziadków, to czułem jej ból. W końcu też znałem jej dziadka.
Tuląc ją tak do siebie, kusiło mnie coś by móc scałować jej łzy.
Justin uspokój się, to jest tylko Twoja przyjaciółka, masz dziewczynę-zbeształem się w myślach.
Dziewczynę.. której nie kochasz-dopowiedziała mój rozum.
Mama przyniosła jej herbatę oraz paczkę chusteczek.
Nie była w stanie nawet trzymać kubka, tak trzęsły jej się dłonie.
-Nie rozumiem.. jak to się mogło stać.. przecież byłam w Kanadzie.. czuł się dobrze, nic mu nie dolegało..-wyszeptała Carly, jej oczy szkliły się od łez.
-Nie zadręczaj się tak tym..
-Jak mam się nie zadręczać.. mój kochany dziadek..
Moja mama próbowała zachować spokój, ale widząc jak Carly płacze, sama też się popłakała.
-Odwieźć Cię do domu.?-zapytałem
-Tak, poproszę..
Mama na pożegnanie przytuliła mocno Carly i coś jej wyszeptała na ucho.
Odwiozłem ją.
Podczas drogi milczeliśmy. Chwilami myślałem, że Carly się uspokaja, ale to było tylko początkiem fali łez, bólu.
Zajechałem pod jej dom.
-Dziękuję-wyszeptała
-Nie masz za co dziękować, to ja dziękuję, że się ze mną spotkałaś, wybaczyłaś mi.. szkoda tylko, że tak to się zakończyło.
-Dokładnie.. ale skąd mogliśmy wiedzieć, że akurat dziś dojdzie do.. tego. To do.. zobaczenia-wyszeptała
-Trzymaj się. Jak coś to dzwoń do mnie nawet w nocy-powiedziałem chwytając ją za rękę.
Przez chwilę patrzyła mi w oczy lub na nasze splecione palce. Lekko uścisnęła moją dłoń.
-Dziękuję-powiedziała i wyszła.
______________________________
Miałam ten r dodać już jakiś czas temu, ale jakoś nie spieszyło się mojej wenie na dokończenie tego. Ale dziś spięłam się i dokończyłam - taki świąteczny prezent, chociaż zważając na cały rozdział to żaden prezent :O
Trochę smutny r, no ale.. :3 
Nie zawsze musi być kolorowo, tak.?
NN postaram się dodać jakoś przed samym sylwestrem, bądź już po nowym roku, zobaczę jak to będzie z weną i czasem ;)
Tymaczasem, życzę wam wesołych, pogodnych świąt, Justina pod choinką haha :D No i udanego Sylwka ;) :*
#MerryChristmas & #MuchLove!
 
PS. chyba jednak będzie więcej r Jarlyy, bo trochę plan opowiadania uległ rozszerzeniu ;) ;*

2 komentarze:

  1. ostro siostro! haha, miało być romantycznie no! I miała spać w jego łóżku! haha xD
    Czekam na więcej :3 i zacieszam, że będzie tego więcej. *-* ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedna Carly. ;( dawaj szybciutko kolejny. ;) świetnie piszesz.! <3

    OdpowiedzUsuń