poniedziałek, 31 grudnia 2012

[20]

Weszłam do domu. Już nawet nnie bawiłam się w ściąganie butów tylko od razu pobiegłam do salonu, gdzie siedzieli rodzice. Tata obejmował mamę. W końcu to jej ojciec umarł. Uklęknęłam przed nią, złapałam za jej drżące ręce i ułożyłam głowę na jej kolanach i obie zalałyśmy się łzami. - Pogrzeb jest za tydzień - wyszeptał tata - Ale jutro jedziemy już do Kanady, będziesz w stanie pójść jutro na 3 lekcje czy wolisz zostać w domu? - Pójdę, jakoś dam radę.. chyba - Carly.. wręcz to proszę Justinowi dobrze? - Co to jest? Tata westchnął i pociągnął mnie za rękę do kuchni - To jest hm.. jakby zaproszenie dla Pattie i Justina na pogrzeb Twojego dziadka, w końcu się znali.. - Tato.. wiadomo co było przyczyną.. no wiesz.. śmierci dziadka? - zapytałam łamiącym się głosem - Twój dziadek miał raka - Co?! Ale jak to?! Czemu mi nie powiedzieliście?! - Twój dziadek prosił nas żebyśmy Ci nie mówili. On sam myślał, że z tego wyjdzie bo diagnoza była, że to zwykły nowotwór. Zauważyłaś, że dziadek zawsze mało chodził, często narzekał na ból w nodze? Kiwnęłam głową, że pamiętam. - Rak zaatakowałam wpierw biodro, a później zlokalizowano go też w jego bolącej nodze. Za późno zgłosił się do lekarza, no i jego wiek.. dawał małą szansę na pokonanie choroby. - Ale dlaczego on mi o tym nie powiedział? Byłam u nich przecież.. - Poczekaj tu chwilę, coś Ci przyniosę - powiedział tata i poszedł do sypialni. - Proszę. Dziadek prosił żebym Ci to przekazał, w odpowiedniej chwili. - Wciąż nie mogę uwierzyć w to wszystko.. czemu to nie może być tylko głupi koszmar?! - wrzasnęłam na całą kuchnię i znów się rozpłakałam - Tato.. a co z babcią? - Zaproponowaliśmy jej żeby się tu do nas wprowadziła, Twoja mama nie chce żeby ona mieszkała tam sama. No i zgodziła się, po pogrzebie wróci tu z nami. - Biedna babcia.. Przepraszam tato, ale pójdę chyba do swojego pokoju, dość mam jak na jeden dzień. - Rozumiem skarbie, idź się spakuj i odpocznij - Kocham Cię tato - powiedziałam i wtuliłam się w jego bezpieczne, silne ramiona. - Ja Ciebie też córeczko - odpowiedział i pocałował mnie w czoło Poszłam z powrotem do salonu, gdzie była mama. Do niej też się przytuliłam. - Kocham Cię mamusiu i pamiętaj, że masz nas - wyszeptałam jej do ucha - Oh Carly.. też Ciebie kocham, z całego mojego matczynego serca i dziękuję Bogu, że was wszystkich mam, za Ciebie, Jake'a i Twojego tatę. Pocałowałam ją w policzek i poszłam na górę. Usiadłam na brzegu łóżka. Chwilę się wahałam czy otworzyć list, jednak ciekawość zwyciężyła. Był to odręczny list od dziadka. "Kochana wnusiu, gdy będziesz czytać ten list, mnie już nie będzie na tym świecie. Na samym wstępie chciałbym przeprosić Cię, że Ci nie powiedziłem o mojej chorobie. Nie chciałem Ciebie zmartwić. Stchórzyłem. Twoja babcia ciągle mi powtarzała by Ci powiedzieć, szczególnie jak u nas byłaś. Ja jednak byłem "mądrzejszy" i mówiłem jej nie teraz. Chcę także przekazać Ci przez ten list, że bardzo Ciebie kocham. Byłaś moją jedyną wnuczką, moim oczkiem w głowie, chciałem dla Ciebie jak najlepiej. I proszę Cię Carly o dwie rzeczy - zaopiekuj się babcią, i nie płaczcie za mną. Od teraz będę Waszym aniołem stróżem. Będę czuwał nad Wami. Do zobaczenia w niebie. Kocham Cię, dziadek". Przeczytałam list parę razy. Czułam się jakbym moje serce rozbijano na milardy kawałeczków. Łzy nie miłosiernie pędziły od moich oczu, poprzez policzki. Przytuliłam do siebie tą kartkę papieru, zwinęłam się w kłębek i dalej płakałam, aż zasnęłam. * Obudziłam się o 5. Bolała mnie strasznie głowa, pewnie od płaczu. Rozjerzałam się po pokoju. List od dziadka spadł mi w nocy na podłogę. Podniosłam go, przeczytałam raz jeszcze, schowałam do koperty, a następnie pod poduszkę. By mieć go blisko siebie zawsze. Jeszcze dziś będę w Kanadzie. Gdyby dziadek żył, byłabym zachwycona. A teraz.. jest wręcz odwrotnie. Wstałam z łóżka. Wydobyłam z dna szafy tunikę, sweterek, spodnie - wszystko w kolorze czarnym. Udałam się do łazienki, gdzie wzięłam prysznic. Ułożyłam i wysuszyłam włosy. Nie malowałam się. Po co skoro co i rusz łapią mnie napady paniki, płaczu. Spakowałam resztę czarnych ubrań i innych potrzebnych mi tam rzeczy. Zeszłam na dół. Myślałam, że wszyscy jeszcze będą spali, lecz w kuchni siedziała mama. Jej oczy były czerwone, zapuchnięte i wciąż płakała. - Mamo.. - Carly? Czemu nie śpisz, jest dopiero 5:57. - Źle spałam tej nocy. Mama rozłożyła ramiona i po prostu przytuliłam ją. Obie tego teraz potrzebowałyśmy. * Tata od dziś miał wolne. Wyjątkowo poszłam do szkoły na pieszo. Umówiłam się z rodzicami,że przyjadą po mnie pod szkołę, po 3 lekcji i od razu pojedziemy na lotnisko. Szłam bardzo powoli. - Carly! Słyszałyśmy wszystko, Boże jak się czujesz? - Hayden i Spencer od razu mnie osaczyły. - A jak mam się czuć? Czuję się okropnie, łagodnie mówiąc. Przyjaciółki mnie objęły. Dostrzegłam nieopodal stojącego Justina, był oczywiście w towarzystwie Seleny. Jednak jego zachowanie mnie zaskoczyło. Wbrew Selenie podszedł do mnie i ku mojemu ponownie zaskoczeniu również mnie przytulił. A ja z bezradności.. i przez kolejny napad rozpłakałam się. - Tata prosił bym Ci to dała, przekaż to też swojej mamie - powiedziałam łamiącym głosem, i zaczęłam szukać tego liściku/zaproszenia w torbie. Przez przypadek wypadł mi on z ręki, już miałam się po niego schylić, ale Justin mnie uprzedził. - To to? - Tak, to zaproszenie na pogrzeb, oraz na skromną stypę. Chłopak uważnie przeczytał. - Powiedz swojemu tacie, że przyjedziemy z mamą na pogrzeb Twojego dziadka. - Ale.. - Żadnego ale, stać mnie na bilety do Kanady i mogę pojechać tam w każdej chwili, no a pozatym wczoraj rozmawiałem o tym z mamą i ona właśnie chciała wiedzieć kiedy jest pogrzeb, bo chciałaby na nim być. - To miło z waszej strony, dziadek byłby szczęśliwy - wyszeptałam - Shh, nie płacz. Spróbuj zająć czymś innym myśli. - Gdyby to było takie łatwe jak mówisz.. - Wiem, że nie jest łatwe.. Będzie dobrze. Nie zapominaj, że masz swoich rodziców i nas, przyjaciół, pomożemy Ci się pozbierać, prawda dziewczyny? - Justin ma rację Carly, masz nas. - Dziękuję wam - odpowiedziałam i przytuliłam każdego z nich. __________________________________ Przepraszam za drobny chaos w tym rozdziale ale piszę go z tableta i nie mogę go zbytnio poprawić bo za niedługo idę do znajomych na sylwka. Szczęśliwego Nowego Roku! #muchlove

niedziela, 23 grudnia 2012

[19]

__________________
Pomimo wczorajszych wydarzeń, rano powinnam być bardzo niewyspana, ale było zupełnie inaczej.
Obudziłam się o 6, tuż przed budzikiem. Śniło mi się, to jak stoję na scenie, i wykonuję moje piosenki.
Jeszcze parę tygodni temu, w życiu nie pomyślałabym, że mogłabym tak po prostu wziąć udział w konkursie..
Ja, zwykła szara myszka, kujon.. I jeszcze usłyszeć, że Justinowi (i innym) się podobało. Wow!
No właśnie! Justin! Prosił mnie przecież o spotkanie. I też miał rację, że nie możemy się unikać, zachowywać jak dzieci. Wyjęłam telefon spod poduszki i napisałam mu sms-a : "Hej. Przepraszam jeśli Cię obudziłam. Piszę w sprawie Twojej wczorajszej prośby o spotkanie? Dalej to aktualne? Pasuje Ci dzisiaj o 15 w Starbucksie?". Myślałam, że będę musiała dłużej czekać na odpowiedź, ale przyszła ona niemalże po paru sekundach. "Hej. Nie, nie obudziłaś mnie. Dopiero wstałem. Tak pasuje mi. To do.. zobaczenia w szkole i później w Starbucksie. xx".

*
W drodze do szkoły
Ciągle rozmyślałam, o czym Justin tak chce ze mną rozmawiać.
W szkole było by tak, jak zawsze, ale bym skłamała. Ledwo weszłam na teren szkoły gdy wszyscy zebrani wokoło śpiewali. Co? "Call Me Maybe"!
-Carly! Widzisz co narobiłaś, wszyscy to teraz nudzą-zaśmiała się Hayden, całując mnie w policzek na przywitanie, tak jak wcześniej uczyniła to Spencer.
-Nie sądziłam, że "Call Me Maybe" może się aż tak spodobać
-Świetnie zaśpiewałaś i do tej pory dziwię się, że to Gomez wygrała zamiast Ciebie!
-Przestań! Ja tam się cieszę, że zajęłam chociażby to 2 miejsce. Byłam święcie przekonana, że zostanę wygwizdana, a jak jest widzicie same.
-A Ty wczoraj gadałaś z Justinem?-zmieniła temat Hayden
-Tak-odpowiedziałam krótko
-Co on od Ciebie chciał?
-Pogratulować występu, powiedział, że mu się podobało, no i spytał czy z nim pójdę na kawę..
-Uuu.. i co spotkasz się z nim?
-No tak, za długo już go tak unikam..
-Mrauu
-Przestań, on ma przecież dziewczynę.
-Taa, która go traktuje jak nie wiem, żałuj, że nie widziałaś ostatnio na stołówce co zrobiła-wtrąciła się Spencer
-Hm.?
-Tak się rozgadała o sobie i swoich "problemach", że biedny Justin nie mógł w ogóle się odezwać, a gdy już próbował to ta go uciszała.
-Więc nie dziwię się, że on chce z Tobą naprawić relacje, przecież znacie się praktycznie od urodzenia, oboje mieszkaliście w Kanadzie, wasi rodzice i dziadkowie się znają.
-No niby tak, ale wszystko się zmieniło od jego wyprowadzki, kariery.
-Ale pomimo tego, stara się o PRZYJAŹŃ Z TOBĄ, osobą, która zna go najlepiej.
-Ej bo pomyśle, że to ja jestem tą złą, co nie chce mieć z nim nic wspólnego
-Nie! Nie myśl tak! Widocznie masz powody, my wiemy jakie.
-Dobra skończmy ten temat i chodźmy na lekcje.
-Okej, okej.

*
Przerwa obiadowa
Hayden i Spencer zeszły na stołówkę, a ja szybko udałam się wpierw do łazienki.
Natknęłam się tam na Selenę i jej przyjaciółki.
-O jak dobrze, że jesteś Jepsen, chciałam z Tobą o czym ważnym porozmawiać bez zbędnych świadków.
-Po pierwsze mam imię, a po drugie to o co chodzi.?
-Jaka się śmiała zrobiła nasza kujonka-zaśmiała się Selena-i jeszcze udaje, że nie wie o co chodzi.
-To dowiem się o co Ci chodzi.?
-Zostaw Justina w spokoju, to MÓJ chłopak i nie życzę sobie, żeby miał coś wspólnego z Tobą, bo jak nie to inaczej się policzymy, zapamiętaj - wysyczała mi i wyszła trzaskając drzwiami.
-Biedny Justin- pomyślałam.
Już wiem co między innymi miała na myśli Spencer.
Skorzystałam szybko z łazienki i zeszłam do stołówki.
-No nareszcie jesteś! zamówiłyśmy Tobie jedzenie-zawołała Hayden
-Przepraszam, kolejki były, no i dziękuję.
Rozejrzałam się po naszym stoliku. Jak zwykle Justin siedział na przeciwko mnie, a tuż obok niego "kleiła" się Selena. Chłopak lekko się uśmiechnął. Odwzajemniłam uśmiech.

*
Tuż przed spotkaniem w Starbucksie
Idąc na spotkanie z Justinem spotkałam Tavisha. Podprowadził mnie pod samą kawiarnię.
-Czyli cała Twoja szkoła śpiewa teraz CMM.?
-Tak, ledwo weszłam, a już wszyscy "Hey, I just met you and this is crazy but here's my number, so call me maybe" - zaśmiałam się
-No to nasz cel został spełniony, piosenka miała być chwytliwa i jest.
-Dokładnie!
W międzyczasie doszedł do nas Justin.
-Hej-przywitał się ze mną
-Hej-uśmiechnęłam się- To jest Justin, a to Tavish- zapoznałam chłopaków.
Zmierzyli się wzrokiem, a następnie podali sobie dłonie.
-To ja Carly spadam, zdzwonimy się kiedy ruszamy z pisaniem nowej piosenki na to święto szkoły. Trzymaj się i do szybkiego zobaczenia-powiedział Tavish, żegnając się ze mną buziakiem w policzek.
-To jest ten Twój gitarzysta.?-zapytał Justin, gdy Tavish poszedł.
-Tak to on, to dzięki niemu powstało Call me maybe
-Aww, tak.?
-Tak, zaproponował żebyśmy napisali coś chwytliwego
-No i wam się udało
Uśmiechnęłam się.
-To co? Idziemy do środka na jakąś kawę.?
-Tak, chyba po to tu przyszliśmy.
Chłopak otworzył mi drzwi i przepuścił mnie w nich. Zajęliśmy miejsce gdzieś na uboczu, z dala od innych.
Panowała krępująca cisza.
-Twoja dziewczyna nie będzie zła, że się ze mną spotkałeś.?
-Ona nie wie nic o tym spotkaniu, myśli, że wyszedłem gdzieś z kolegami. A dlaczego pytasz.?
Wzięłam głęboki oddech i upiłam łyk kawy. Zastanawiałam się czy mu powiedzieć, o groźbie Seleny.. Postanowiłam na razie przemilczeć sprawę.
-Tak pytam.. było jej może powiedzieć prawdę..
-Wtedy by chciała przyjść tu razem ze mną. A nie chciałbym tego-ostatnie zdanie wyszeptał
Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy.
-A tak ogółem, to.. dlaczego chciałeś się ze mną spotkać.?
-Um.. po pierwsze by Ciebie przeprosić za to zdarzenie u mnie w pokoju, na prawdę nie chciałem Ciebie zranić, zabawić się Tobą i nie wiem jak to jeszcze nazwać.. Jest mi na prawdę głupio.
-Teraz to ja nie wiem co mam Ci powiedzieć.. ale wybaczam Ci.
-Na prawdę.?
-Tak.. przecież ten pocałunek, to wszystko nic nie znaczyło-zaczęłam grać w jego grę, starałam się być obojętna.
-Taa..-odpowiedział i posmutniał jeszcze bardziej niż wcześniej.
-Jak było w Kanadzie.?-zapytał ni stąd ni zowąd
-Dobrze. Spotkałam Twoich dziadków i kazali mi Cię pozdrowić.
-Będę musiał do nich zadzwonić, a najlepiej pojechać, tylko nie wiem kiedy. Wcześniej kariera, teraz szkoła, nowa płyta..
-Im też brakuje Ciebie, ale są z Ciebie dumni, bo wiedzą, że robisz to, o czym zawsze marzyłeś.
-Miło to słyszeć. Dziękuję.
-Nie ma za co, powtarzam tylko słowa Twojej babci.
Później zaczęliśmy wspólnie rozpamiętywać czasy, jak mieszkaliśmy w Kanadzie. Jak ja mieszkałam w Toronto, a na weekendy, święta, ferie przyjeżdżałam do swoich dziadków do Stratford i takim magicznym sposobem się poznaliśmy z Justinem.
Naszą wesołą pogadankę przerwał mój telefon.
Wyjęłam go szybko z torebki. Dzwonił tata. Przecież mu powiedziałam gdzie idę i z kim..
-Przepraszam-powiedziałam do Justina i odebrałam telefon.
-Halo.?
-Cześć córeczko, mogłabyś jak najszybciej przyjść do domu.?
-Tak tato, coś się stało.?
Zaczęłam się niepokoić. Słyszałam w słuchawce jakby czyjeś łkanie.
-Tato.? powiedz mi co się dzieje.
-Twój dziadek nie żyje-wyszeptał
Rozdziawiłam ze zdziwienia usta, oczy mało mi nie wyskoczyły z oczodołów.
Rozłączyłam się.
Dziadek nie żyje.
To nie możliwe.. przecież parę dni temu byłam u dziadków, wszystko było dobrze!
-Carly, co się dzieje.?
Nic nie odpowiedziałam tylko zaczęłam zalewać się nieproszonymi łzami.
Justin przysiadł się na kanapę, tuż obok mnie i mocno przytulił.
-Shh..
-Mój dziadek.. nie.. żyje-wyszeptałam dławiąc się łzami
-Co.?! jejku.. Carly.. nie płacz mała..-powiedział przytulając mnie jeszcze mocniej.
-Chodź zawiozę Cię na chwilę do mnie do domu-powiedział wyciągając dłoń w moją stronę.
Czułam się wyprana ze wszelkich uczuć, emocji.
Podałam rękę Justinowi i powoli kroczyłam za nim, do jego samochodu.

*
Pkt.widzenia Justina
-Już wróciłeś synku.?-zapytała  mama wychodząc z kuchni, lecz gdy tylko zobaczyła zapłakaną Carly od razu ją przytuliła
-Ciii.. czemu płaczesz.?
-Dziadek Carly nie żyje-powiedziałem cicho, a dziewczyna zaczęła zalewać się nową porcją łez.
-Twoi rodzice już o tym wiedzą kochana.?
-Tak, to tata do mnie zadzwonił..-wypłakała
-Chodź do salonu, zrobię Ci herbaty, a później Justin odwiezie Cię do domu.
Tym razem to ja objąłem ramieniem Carly i poprowadziłem ją do salonu.
Usiadła i znowu chowając twarz w dłonie, płakała.
Siedziałem koło niej, głaszcząc ją po włosach, plecach. Chciałem ją pocieszyć, ale nie wiedziałem jak.
Mimo, że to nie chodziło o moich dziadków, to czułem jej ból. W końcu też znałem jej dziadka.
Tuląc ją tak do siebie, kusiło mnie coś by móc scałować jej łzy.
Justin uspokój się, to jest tylko Twoja przyjaciółka, masz dziewczynę-zbeształem się w myślach.
Dziewczynę.. której nie kochasz-dopowiedziała mój rozum.
Mama przyniosła jej herbatę oraz paczkę chusteczek.
Nie była w stanie nawet trzymać kubka, tak trzęsły jej się dłonie.
-Nie rozumiem.. jak to się mogło stać.. przecież byłam w Kanadzie.. czuł się dobrze, nic mu nie dolegało..-wyszeptała Carly, jej oczy szkliły się od łez.
-Nie zadręczaj się tak tym..
-Jak mam się nie zadręczać.. mój kochany dziadek..
Moja mama próbowała zachować spokój, ale widząc jak Carly płacze, sama też się popłakała.
-Odwieźć Cię do domu.?-zapytałem
-Tak, poproszę..
Mama na pożegnanie przytuliła mocno Carly i coś jej wyszeptała na ucho.
Odwiozłem ją.
Podczas drogi milczeliśmy. Chwilami myślałem, że Carly się uspokaja, ale to było tylko początkiem fali łez, bólu.
Zajechałem pod jej dom.
-Dziękuję-wyszeptała
-Nie masz za co dziękować, to ja dziękuję, że się ze mną spotkałaś, wybaczyłaś mi.. szkoda tylko, że tak to się zakończyło.
-Dokładnie.. ale skąd mogliśmy wiedzieć, że akurat dziś dojdzie do.. tego. To do.. zobaczenia-wyszeptała
-Trzymaj się. Jak coś to dzwoń do mnie nawet w nocy-powiedziałem chwytając ją za rękę.
Przez chwilę patrzyła mi w oczy lub na nasze splecione palce. Lekko uścisnęła moją dłoń.
-Dziękuję-powiedziała i wyszła.
______________________________
Miałam ten r dodać już jakiś czas temu, ale jakoś nie spieszyło się mojej wenie na dokończenie tego. Ale dziś spięłam się i dokończyłam - taki świąteczny prezent, chociaż zważając na cały rozdział to żaden prezent :O
Trochę smutny r, no ale.. :3 
Nie zawsze musi być kolorowo, tak.?
NN postaram się dodać jakoś przed samym sylwestrem, bądź już po nowym roku, zobaczę jak to będzie z weną i czasem ;)
Tymaczasem, życzę wam wesołych, pogodnych świąt, Justina pod choinką haha :D No i udanego Sylwka ;) :*
#MerryChristmas & #MuchLove!
 
PS. chyba jednak będzie więcej r Jarlyy, bo trochę plan opowiadania uległ rozszerzeniu ;) ;*

czwartek, 29 listopada 2012

[18]

[...] -Uwaga otwieram kartkę z wynikami! Wygrywa... ale zanim to, to ogłoszę wpierw 3 i 2 miejsce.
Dyrektor ogłosił 3 miejsce. Wygrała jakaś 1-klasistka, której szczerze mówiąc nie znam.
-Miejsce drugie zajęli.. CARLY RAE JEPSEN z zespołem.
Od razu zostałam otoczona ze strony chłopaków.
-Widzisz! Zajęliśmy 2 miejsce, co prawda nie 1, ale i tak poszło nam wspaniale!-powiedział Tavish, i po tym poszliśmy odebrać nagrodę. Wróciliśmy na miejsce. Dyrektor wyjął ostatnią kopertę.
-Nasz szkolny konkurs wygrywa.. Selena Gomez! Wszystkim biorącym udział w naszym konkursie gratulujemy. Selena dla was zaśpiewa jedną z piosenek, którą dziś zaprezentowała, ale zostałem również poproszony, żeby Carly zaśpiewała jeszcze raz "Call me maybe"-tu dyrektor się odwrócił w moją stronę z uśmiechem.
Spojrzałam na chłopaków i zaczęliśmy się śmiać.
-To zanim Selena zaśpiewa, to jeszcze raz brawa dla wszystkich, no i wpierw zaśpiewa Carly, która zajęła 2 miejsce!
Ustawiliśmy się z powrotem na scenie.
Ledwo chłopaki zaczęli grać, a ku mojemu zaskoczeniu ludzie zaczęli śpiewać refren.
Następnie odśpiewaliśmy całość, a po nas na scenę weszła panna Gomez.
Rodzice czekali na mnie przed szkołą. Zostałam jeszcze poproszona przez dyrektora o zostanie. Justin jak się okazało również był obecny, no i też musiał zostać.
-Już jestem, przepraszam. Poprosiłem was o zostanie, ponieważ przypomniałem sobie w trakcie konkursu, że za 1,5 tygodnia jest 20-lecie szkoły, i jeżeli byście mogli, chcieli to chciałbym was poprosić, żebyście obydwoje zaśpiewali na uroczystości szkolnej.
-Ale jakiś gotowy tekst, który dostaniemy od szkoły, czy coś swojego.?-zapytałam
-Coś swojego, to jak.?
-Ja się zgadzam-powiedział Justin i wzrok utkwił we mnie
-A Ty Carly.? Spokojnie możesz odmówić jeżeli nie chcesz
-Nie, również się zgadzam
-To cieszę się i nie zatrzymuję was, jak już będę wiedział konkretny plan to was poproszę do siebie. No i gratulacje jeszcze raz Carly.
-Dziękuję.
-Do widzenia - pożegnaliśmy się z dyrektorem.
Wyminęłam Justina i ruszyłam do wyjścia.
-Szkoda, że nie wygrałaś. Publiczność wyraźnie polubiła Call Me Maybe, ja również.
-Dziękuję, a czy Ty nie powinieneś trzymać ze swoją dziewczyną.?
-Może i tak.. Chciałem być miły..
-I okej, na prawdę dziękuję, a teraz przepraszam.
-Carly.?
-Tak.?
-Moglibyśmy się na przykład jutro spotkać i porozmawiać.?
-O czym.?
-O tym wszystkim co się ostatnio zdarzyło..
-Mogę Tobie jutro odpowiedzieć.?
-Jasne.
-To na razie.
-Pa.
Justin przepuścił mnie jeszcze w drzwiach, a następnie ruszyłam w stronę rodziców, pani Ellen oraz moich przyjaciół.
Po drodze zaczepiali mnie ludzie, pokazując gest "call me maybe".
-Carlyyy!-wypiszczały moje przyjaciółki i zaraz uwiesiły mi się na szyi.
-Byłaś genialna! Ja nie wiem, jak oni mogli dać pierwsze miejsce Gomez! przecież to Twoje Call Me Maybe ludzie śpiewali i wogóle!
-Dla mnie cudem jest to, że nie zostałam wygwizdana, i że zajęłam chociażby to drugie miejsce.
-A Ty chciałaś w ostatniej chwili uciekać-zaśmiał się Nik
-Shh-zaśmialiśmy się
-No Carly, występ był dokładnie jak ujęły Twoje przyjaciółki, czułam się jak nastolatka na jakimś koncercie swojego idola niemalże-tu Pani Ellen się zaśmiała-i jeszcze raz dziękuję za zaproszenie
-Nie ma za co. Wogóle pan dyrektor poprosił mnie żebym zaśpiewała na apelu z okazji 20-lecia istnienia szkoły.
-Na prawdę.?!-wrzasnęła Hayden
-Jestem taka z Ciebie dumna!-zaśmiała się Spencer przytulając się do mnie
-Tak, a i wogóle to chcę wam podziękować, że wierzyliście we mnie, że tutaj przyszliście ze mną, wspieraliście mnie, nie wiecie ile to dla mnie znaczy
-Aww
-Twoja mama podczas występu się non stop rozklejała
-Mamo..
-Ale to ze szczęścia i z dumy!
-A wogóle Carly, to śliczny masz kolor włosów, ahh.. mogłabym tak Cię komplementować wieczność-zaśmiała się Spencer
-A teraz wszystkich zapraszam do nas, na taki hm.. deser. Jak Carly była na próbie to upiekłam dla niej ciasto, coś w formie tortu.
-No to jedziemy-powiedziałam z uśmiechem
Byłam strasznie szczęśliwa, szczęśliwa jak w sumie nigdy dotąd.
*
Wieczorem, po rozejściu się naszych, właściwie moich "gości", poszłam się umyć. Przed snem postanowiłam wejść jeszcze na komputer. Odpaliłam Twittera oraz Facebooka.
Dodałam wpierw parę tweetów na Twitter'a m.in "Dzisiejszy dzień był wspaniały, dziękuję!", "Nie wiedziałam, że CMM zrobi taką furorę, haha :D".
Ale dopiero na Facebooku przeżyłam nie lada szok. Miałam mnóstwo nowych powiadomień.
Wszystko się zaczęło od tego, że Hayden dodała filmik z mojego występu, ludzie pisali jakieś fragmenty z CMM, a nawet miłe słowa typu, że ładnie wyglądałam, dobrze zaśpiewałam.
Z ciekawości obejrzałam cały filmik. Chciałam zobaczyć z tego innego punktu swój występ.
Kliknęłam "Lubię to" i napisałam krótki wpis "Dziękuję wszystkim, za te wszystkie miłe słowa.. nie spodziewałam się tego. Na prawdę".
I wtedy w mojej skrzynce pojawiła się wiadomość. Od Justina.
Od: Justin Bieber :
To jak z jutrem.? Przepraszam, że tak nalegam na spotkanie, ale zależy mi.? Na prawdę uważam, że musimy porozmawiać. Nie zachowujmy się jak dzieci, tylko jak dorośli ludzie, którymi lada moment się staniemy.
Odpisałam mu :
Hm, no dobrze. Masz rację. Porozmawiajmy. To zaproponuj gdzie i o której.
Szybko dostałam wiadomość zwrotną.
Od: Justin Bieber :
Może godzinę po szkole.? Przyjadę po Ciebie i pojedziemy do Starbucks'a na kawę.? Ja stawiam.
Odpisałam :
No to jesteśmy umówieni. Do jutra w takim razie..
Wysłałam wiadomość, a następnie wyłączyłam komputer nie czekając na odpowiedź.
Dalej przepełniona szczęściem, położyłam się i chyba z tych wszystkich emocji zasnęłam szybko niczym małe dziecko.
_______________________________
Jakoś nie podoba mi się ten r.. nie umiem już pisać ._. 
Ogółem jeszcze przed nami 11/12 rozdziałów + epilog milordy :3
Do NN. 
#muchlove


środa, 21 listopada 2012

[17]

*
Dzień przed wyjazdem z Kanady
Postanowiłam zadzwonić do Hayden, w celu dopytania się jej o której konkretnie mam konkurs.
Niby nie mam się czym denerwować, bo mama poprosiła swoją koleżankę z pracy, żeby pomogła mi w mojej metamorfozie, ale musiałam wiedzieć konkretnie ile mam czasu na cokolwiek.
*
Pkt.widzenia Hayden
Trwała przerwa obiadowa, więc jak zwykle wraz ze Spencer zeszłyśmy na stołówkę.
Justina jeszcze nie było przy naszym stoliku.
Zamówiłyśmy spaghetti oraz wodę i usiadłyśmy. W międzyczasie doszedł Justin.
Od wyjazdu Carly chodził jakiś przybity, nawet jego koledzy nie byli w stanie go jakoś rozweselić, nie wspomnę już o jego dziewczynie..
Nagle poczułam wibrację pochodzącą z mojego telefonu. Szturchnęłam Spencer. Dzwoniła Carly!
-Heej
-Hej, co tam u Ciebie i Spencer.?
-A dobrze, jemy obiad i tęsknimy za Tobą! Już się nie możemy doczekać jutra! A w ogóle o co chodziło w Twoim mailu, że "wyjechała stara Carly, a wróci nowa"?
-Ah.. planuję drobne zmiany, zobaczycie jutro.
-Wszystko jutro, ja tu nie wytrzymam.. O której jutro wracasz.?
-Jakoś koło 11-12, spotkamy się dopiero na konkursie.
-Buu, ale właśnie! Zapomniałam Ci napisać w mailu.
-O czym.?
-No więc konkurs jest o 18, wstęp dla "gości" jakby jest płatny, a te pieniądze za nie szkoła przekaże na cele charytatywne. A poza tym zmieniła się jedna poważna kwestia.
-Jaka.?
-No, że nie będzie tego gościa z wytwórni, tylko mnóstwo jakiś ważnych osób, którzy będą mogli po konkursie wręczyć od siebie jakieś stypendia bądź kontrakty.
-A wiadomo dlaczego go nie będzie.?
-Niestety nie.
-No nic, ale konkurs i tak się odbędzie więc.. dobra Skarbie muszę kończyć, bo przerwałam pakowanie specjalnie, żeby zadzwonić do Ciebie.
-Aww, a tak jeszcze szybko zadam Ci pytanie, masz już jakiś strój na występ.?
-Mam, dwa dni temu poszłam z babcią na zakupy w Toronto i coś kupiłam.
-Ale Ty się tajemnicza zrobiłaś. Normalnie foch.
-Też was kocham-zaśmiała się Carly- To do jutra, pozdrów Spencer!
-A "wiesz kogo" też pozdrowić.?-zapytałam zerkając po kryjomu w stronę Justina
-E.. nie wiem.. rób co chcesz. Do jutra.
Zobaczyłam, że Justin wyciągnął dłoń w moją stronę. Chciał porozmawiać z Carly!
-Carly poczekaj chwilę!-odpowiedziałam i nawet nie myśląc o konsekwencjach podałam telefon Justinowi.
*
Pkt.widzenia Carly
Usłyszałam w telefonie jak Hayden przekazuje komuś telefon. Myślałam, że Spencer.
-Carly, dlaczego nie odpowiadasz mi na wiadomości.?-usłyszałam głos Justina.
Zamurowało mnie.
-Gratuluję nagrania i wydania płyty, słuchałam jej i jest na prawdę dobra- powiedziałam zupełnie nie na temat
-Dzięki, ale proszę odpowiedz mi na moje pytanie.
-Nie musisz wszystkiego wiedzieć, a jeśli już to się domyśl. Nie pamiętasz.? Przypomnieć Ci.? Kto się bawił cudzymi uczuciami.? A teraz przepraszam, ale muszę kończyć.
-Ale.. Car..-nie dałam mu dokończyć i po prostu się rozłączyłam.
Położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać w poduszkę.
Gdy się uspokoiłam, dokończyłam pakowanie. Oczywiście Justin nie odpuścił i wręcz co parę minut dostawałam smsy.
Postanowiłam wyłączyć telefon.
*
Następnego dnia.
Atlanta.
Z lotniska odebrał mnie mój tata, zawiózł mnie w miarę szybko do domu.
Przywitałam się z moim braciszkiem oraz mamą i pobiegłam szybko na górę, żeby się wykąpać, przygotować strój na konkurs i inne rzeczy.
Umówiłam się z kuzynami Hayden na próbę, po niej miała po mnie przyjechać mama i zabrać do fryzjera, a stamtąd prosto na konkurs.
Jeszcze parę godzin zostało do konkursu, a ja się stresowałam jak nigdy. A co jeśli pomylę tekst, zapomnę go, potknę się na scenie.?!
Tyle różnych pytań, a zero odpowiedzi.
*
-Hej!
-O nasza Carly przyjechała
Uśmiechnęłam się lekko.
-Gotowa na konkurs.?
-Nie.. szczerze to zastanawiam się czy dobrze robię biorąc w nim udział..
-No i może jeszcze powiedz nam, że się wycofujesz?! Nawet tak nie żartuj. Jesteś zdolna! Nie możesz tego zaprzepaścić!-krzyknął na mnie Tavish
-Miałaś odpocząć i wrócić ze zdwojonymi siłami-przypomniał mi Jared
-Miałam.. ale.. nie wyszło
-Co się stało.?
-Nie marnujmy czasu na te bzdury, za parę godzin konkurs, a ja jeszcze muszę iść do fryzjera..
-Znowu to ten chłopak.?
Westchnęłam głęboko.
-Niestety tak..
-Co tym razem zrobił.?
-Wczoraj rozmawiałam z Hayden i następnie rozmawiałam z nim, chciał wiedzieć dlaczego nie odbieram od niego telefonów, nie odpisuję na smsy i emaile..
-Zależy mu na Tobie
-Zależy.? To dlatego znalazł sobie nową dziewczynę.?
-To o nim jest "I know you have a girlfriend"..
-Tak o nim..
-To wiele zmienia.. ale może on chciał żebyś była zazdrosna, chciał zobaczyć jaka będzie Twoja reakcja, upewnić się czy Ty do niego czujesz to samo co on do Ciebie.
-Ale tak się nie robi.
-Pogubił się chłopak..
-Zajmijmy się już tą próbą. Proszę.?
-Okej.
*
Początkowo trudno mi było śpiewać "I know you have a girlfriend". Ciągle przed oczami miałam Justina..
O 16:30 mama po mnie przyjechała. Umówiłam się z chłopakami, że spotkamy się już na miejscu o 17:55.
*
Dojechałyśmy z mamą do jej salonu fryzjerskiego. Czekała tam na nas już jej przyjaciółka - pani Ellen.
-To co robimy Carly z włosami.?-zapytała z uśmiechem rozczesując mi włosy.
-Myślałam, żeby zmienić kolor włosów, przyciemnić je, no i jakby pani mogła to lekko je wycieniowała i podkręciła.
-Co Ty na to Lily.?
-Jak moja córka chce taką zmianę, to ja się zgadzam-odpowiedziała moja mama
-No to zaczynamy
*
O 17:20  pani Ellen skończyła moją fryzurę. Specjalnie obróciła mnie tyłem do lustra, żebym efekt zobaczyła na sam koniec.
-Masz ze sobą sukienkę.?
-Tak
-To tam jest łazienka dla personelu, i się w nią przebierz i wtedy utrwalę Ci fryzurę.
Wzięłam od mamy sukienkę i poszłam we wskazanym kierunku.
-Ślicznie wyglądasz-powiedziała mama-Jak mi ją opisywałaś przez telefon to trochę nie umiałam jej sobie wyobrazić na Tobie.
-Długo jej szukałam, już miałam wychodzić z babcią z centrum handlowego, a tu nagle zobaczyłyśmy ją-zaśmiałam się
-Gust Twoja córka ma niewątpliwie-powiedziała pani Ellen
-Dziękuję
-Zanim Ci pokażę fryzurę, to zrobię Ci jeszcze makijaż. Nie bój się, umiem robić make-up-zaśmiałyśmy się.
O 17:40 byłam w pełni gotowa.
-Gotowa zobaczyć swoją fryzurę i makijaż.?
-Chyba tak-zaśmiałam się, choć szczerze miałam znów jakieś dziwne obawy
-No to proszę-powiedziała pani Ellen obracając mnie w stronę lustra.
-Wooow - powiedziałam widząc swoje odbicie.
Miałam przyciemnione włosy, lekko podkręcone i podcieniowane. Miałam na powiekach zrobione kreski, mocno wytuszowane rzęsy i muśnięte błyszczykiem usta.
-Podoba się.?
-Bardzo, jejku, dziękuję pani
-Cała przyjemność po mojej stronie, pamiętaj, że jak będziesz potrzebowała fryzury to dzwoń do mnie do zakładu to coś już wspólnymi siłami wymyślimy.
-Będę pamiętać. Mamo jedziemy.? Bo się spóźnimy.
-Już, już
-Powodzenia, daj z siebie wszystko, będę trzymać kciuki
-A może pani chce jechać z nami.?
-A mogę.?
-Oczywiście-potwierdziła moja mama
-No to w drogę!
*
Jak na złość na drodze były małe korki. Punkt 18 to ja byłam na skrzyżowaniu tuż przy szkole.
Ledwo mama zaparkowała samochód, a ja wybiegłam.
Cały konkurs odbywał się obok sali gimnastycznej, na dużej auli. Wbiegłam na tyły sceny. Czekali tam już na mnie chłopcy.
-Przepraszam za spóźnienie, ale były korki
-Dobrze, że się wyrobiłaś
-Którzy w ogóle jesteśmy.?
-Ostatni Carly, ostatni
-Aww..
Zajrzałam za kotary. Była cała szkoła! No ładnie Carly-pomyślałam.
Nie mogę sobie pozwolić na żadną pomyłkę..
Przez myśl przeszło mi też, czy Justin jest gdzieś tam na widowni..
Pewnie będzie kibicował swojej dziewczynie. Tak, Selena też bierze w nim udział.
Ona śpiewała jako 4.
Ogółem startuje nas 10 osób/zespołów.
*
-A teraz czas na ostatnią osobę. Jest nią Carly Rae Jepsen. Zaśpiewa dla was własne kawałki o następujących tytułach : "Curiosity", "I know you have a girlfriend" oraz "Call me maybe". Brawa dla niej!-zapowiedział mnie pan dyrektor.
W ostatniej chwili miałam ochotę uciec, ale chłopcy mnie przyblokowali, a co więcej Tavish złapał mnie za rękę i tak całym składem weszliśmy na scenę. Chłopcy zajęli miejsca, ja podeszłam do statywu z mikrofonem.
Zabrzmiały pierwsze takty, dźwięki Curiosity.
Wpierw patrzyłam na podłogę. Nie miałam odwagi spojrzeć na tą wielką publiczność.
Czułam jak moje ręce, nogi drżały. Później po 1 refrenie spojrzałam na Tavisha.
Jego drobny gest, jakim był zwykły uśmiech dodał mi siły i pewności siebie. Powoli zaczęłam się rozluźniać.
Po "Curiosity" było "I know you have a girlfriend".
Śpiewanie tej piosenki było dla mnie lekkim wyzwaniem. Zarówno "Curiosity" jak i właśnie "I know you have a girlfriend" powstały z moich własnych osobistych przeżyć, dotyczyły głownie osoby jaką był Justin.
Ale nadszedł też czas na "Call me maybe".
Gdy śpiewałam pierwszy refren, publiczność zaczęła klaskać, a przy 2 refrenie śpiewała ze mną.
Czyli tak jak mówił Tavish. Piosenka była na tyle chwytliwa, że publiczność załapała ją i nie szło jej nie nucić.
Na koniec występu ukłoniłam się wraz z kolegami.
Pozostali krzyczeli "bis". Spojrzałam na Tavisha.
Niestety nie mogłam bisować, ponieważ nie taki był plan konkursu.
Tuż po mnie jako gość specjalny wystąpił JUSTIN. Śpiewał najnowszą piosenkę "All Around The World". A tuż po jego występie miało nastąpić ogłoszenie wyników!
-Powiem wam drodzy uczniowie, że nie spodziewałem się, że aż tyle was jest tak utalentowanych. Każde z was było świetne. Spisaliście się na medal. To, że ktoś nie wygra nagrody, broń Boże nie traktujcie tego jako, że byliście tymi gorszymi, wręcz cieszcie się, że mogliście pokazać swoje talenty. Kto wie, może kiedyś to wykorzystacie.? Nigdy nic nie wiadomo, prawda.? Ale.. Koniec już mojego gadania. Pewnie chcecie znać wyniki. Zanim to, to poproszę wszystkie osoby biorące udział o wyjście tu na scenę.
Wyszłam wraz z moją ekipą. Przez przypadek wpadłam na Selenę, chciałam powiedzieć jej przepraszam, ale zdążyłam tylko napotkać jej wzrok oraz skrzywioną, zgorszoną minę.
-Uwaga otwieram kartkę z wynikami! Wygrywa...
_______________________________
Nawet podoba mi się ten R :3 Ostatnio mam większą wenę do pisania tego opo niż llwtbbe.. no, ale mniejsza. Nie poddaję się :3
Mam nadzieję, że komuś się spodoba ten R :3
I mogę powiedzieć, że teraz się zacznie taka konkretniejsza akcja :D
#muchlove <3
Do NN :D

czwartek, 15 listopada 2012

[16]

Do szkoły szłam z dziewczynami (Hayden i Spencer). Ciągle męczyły mnie opowiadaniem, o tym co wczoraj widziały. Miałam już serdecznie dość tego tematu.
Problem w tym, że jakoś nie umiałam im przerwać. Wolałam ostatecznie pogrążyć się w swoich myślach.
Mimo, że dopiero opuściłam dom, miałam też świadomość, że jest za wcześnie by mama zadzwoniła do babci, a następnie do mnie by przekazać mi wiadomość, czy mogę jechać do Kanady, ja czekałam na to. Szczerze mówiąc, chciałam opuścić szkołę, jak najszybciej znaleźć się w swojej ojczyźnie, w Kanadzie. Tęsknie za czasami kiedy tam mieszkałam. Wiem, że gdyby nie ta wyprowadzka to nie poznałabym Hayden i Spencer, ale kto wie może bym miała lepsze życie.? Nie byłabym uznawana aż za taką niezdarę, kujonkę.?
-Ej Carly, co Ci jest.?
-Nic
-Widzimy wszystko. Gadaj szybko.
-Denerwuję się tym konkursem, czyli nic nowego - skłamałam w połowie.
-Nie wiem już jak mam do Ciebie dojść, dasz radę głuptasie. Przeszłaś ten pierwszy etap to i dalej dasz radę. Musisz tylko być wyluzowana, dobrze się bawić przy swoich kawałkach. Moi kuzyni Ci pomagają. Więc musi być dobrze!
-Wczoraj napisaliśmy wspólnie dwie piosenki, dziś je będziemy kończyć-pochwaliłam się
-Aw, na prawdę.? To świetnie. Już się nie możemy doczekać aż Cię usłyszymy. A jakie będą te piosenki.?
-Hm, 2 będą takie spokojniejsze, a ta 3 będzie taka chwytliwa. A przynajmniej mam taką nadzieję.
-Carly.. kusisz. A myślałaś już jak się ubierzesz.?
-Jeszcze nie, ale jest trochę czasu
-A Ty jak zwykle podchodzisz do tego ze stoickim spokojem, "trochę czasu"-zaśmiała się Spencer
-No bo tak-zawtórowałam jej
*
Parę godzin później, po szkole.
Szłam akurat do kuzynów Hayden, gdy zadzwonił mój telefon. Mama.
-Tak.?
-No słuchaj Carly, babcia ucieszyła się wręcz, że chcesz do niej przyjechać, oczywiście się zgodziła. Już nawet zabukowałam Ci bilety, na jutro.
-Na którą godzinę.?
-Na 6 rano.
-Uu.. okej.
-Jak coś to tata odwiezie Ciebie na lotnisko.
-Dobrze mamo.
-Jesteś jeszcze w szkole.?
-Nie, właśnie skończyłam lekcje i idę do chłopaków, na próbę. Będziemy kończyć piosenki.
-O której przyjdziesz.?
-Aw, nie wiem mamuś. Postaram się wcześniej niż wczoraj przyjść, ale nie wiem ile nam się zejdzie.
-To może spakować Ciebie skarbie.?
-No jakbyś mogła, to.. na suszarce są moje ciuchy, które ostatnio prałam, więc je jak możesz to uprasuj mi i spakuj.
-Mhm, dobrze. To powodzenia na próbie kochanie.
-Dziękuję mamo. To do później.
-Pa, kocham Cię córeczko.
-Ja Ciebie też. Pa.
*
Po rozmowie z mamą, jakby ktoś mi zdjął kamień z serca. Uśmiech mimowolnie wkradał mi się na usta.
-Hej chłopaki!-krzyknęłam na wejściu
-No patrzcie, wczoraj płakała, a dziś zaciesza-zaśmiał się Tavish
-Oj shh..-zawtórowałam mu śmiechem
-Co taka radosna.?-zapytał Jared
-Jadę jutro do Kanady!
-Jutro.? Wow, szybka jesteś. Czyli dziś musimy się spiąć. Musimy dokończyć piosenki, zatytułować je jakoś.
-Muszę odpocząć po tych wszystkich rewelacjach, to za dużo dla mnie jest jak na jeden raz.
-Rozumiemy Cię Carly. I wręcz jesteśmy za tym, żebyś pojechała, odpoczęła i wróciła ze zdwojoną siłą.
-Postaram się.
-Dobra my tu gadu gadu, a czas leci-oznajmił Solomon
-Przed Twoim przyjściem przeglądaliśmy te nasze teksty piosenek, i nasunęły nam się pomysły na tytuły.
-Tak.? Jakie.?
-Pierwsza ma tytuł ustalony przez Ciebie "Curiosity", a pozostałe dwie nazywałyby się "I know you have a girlfriend" oraz "Call me maybe".
-Dobre tytuły. A coś zmieniliście w muzyce, czy.?
-Trochę. Łap za zeszyt i trochę sobie pośpiewamy.
Wzięłam od Tavisha zeszyt i wsłuchiwałam się w muzykę. Chłopaki dali mi znać kiedy mam zacząć śpiewać, no i się zaczęło.
*
-Myślałem, że dłużej nam zajmie pisanie tych piosenek, a tu parę dni pracy i już wszystko gotowe. Brawo dla nas!
-Woohoo, dziękuję wam chłopaki, gdyby nie wy, to było by marnie ze mną
-Wtedy byś równie dobrze zaśpiewała jakieś covery
-No nie wiem, nie wiem-zażartowałam
-To jak coś to będziemy w kontakcie.?
-Tak, tak. Dobra to ja spadam, bo muszę zobaczyć co mama mi spakowała
-Napisz nam jak dolecisz już do Kanady. No i baw się dobrze, odpoczywaj i jak znajdziesz chwilę to trenuj! I staraj się nie przeziębić.
-Gadasz całkiem jak moja mama-zaśmiałam się
-Oj tam, jesteśmy Twoimi starszymi braćmi, o!
-Aww
Uściskałam chłopaków i wróciłam do domu.
*
Następnego dnia.
W drodze na lotnisko napisałam sms-a do dziewczyn.
Brzmiał : " Hej, chciałam wam powiedzieć, że przez tydzień nie będzie mnie w szkole. Jadę do dziadków, do Kanady. Potrzebuję odpocząć.Przepraszam, że nie powiedziałam wam o tym wyjeździe.. Mam nadzieję, że nie będziecie mieć mi tego za złe. Kocham was, do zobaczenia w dniu konkursu. PS. NIE MÓWCIE JUSTINOWI GDZIE I DLACZEGO WYJECHAŁAM".
*
Kilkanaście godzin później.
Kanada, Ontario, Toronto.
Po długim locie samolotem wreszcie doleciałam na miejsce. Na lotnisku czekali na mnie moi dziadkowie.
-Carly, wnusiu!-krzyknęła moja babcia i już po chwili przytulałyśmy się obydwie.
Babcia standardowo płakała.
Następnie przywitałam się także z moim dziadkiem.
-Ale się z Ciebie śliczna panienka zrobiła. A dopiero byłaś takim maluchem.
Babcia z dziadkiem jak zwykle uwielbiają rozpamiętywać to jak byłam mała, jak się zmieniłam. No ale co na to poradzić.
-Nawet nie wiesz jak bardzo ucieszyliśmy się gdy Twoja mama do nas zadzwoniła z pytaniem, czy możesz do nas przyjechać.
-Pamiętaj Carly, że zawsze jesteś u nas mile widziana, przecież to Twój rodzinny dom. Nie zabraniamy Ci tu przyjeżdżać.
-Aw, dziękuję, zapamiętam. Tylko wiecie, teraz kończę szkołę, za niedługo studia, po prostu brak czasu uniemożliwia mi przyjazd do was.
-Dobrze, poopowiadasz nam wszystko w domu, jedźmy już. Pewnie jesteś głodna i zmęczona.
-No nie będę ukrywać, że tak
*
Dzień później
Pkt.widzenia Justina
Wczoraj przyuważyłem, że nie ma Carly. Dziś myślałem, że już będzie. Ale się pomyliłem. Gdy tylko próbowałem pogadać z jej przyjaciółkami, zawsze coś musiało mi to przerwać. Próbowałem też dodzwonić się do Carly, ale albo nie odbierała, albo wręcz odrzucała połączenia. Nie odpisywała na sms-y.
Od wczoraj także zaczęło być głośno wokół mojej osoby w prasie, a to za sprawą tego, że w końcu po pół roku pracy udało mi się wydać nowy album, z całkiem nowymi dojrzalszymi piosenkami. "Believe", bo tak się nazywa mój album. Mój manager już powoli zaczyna mi organizować trasę koncertową. Znowu zacznę być rzadkim bywalcem u mnie w szkole. Będę musiał znów mieć prywatne lekcje. I również przy nadchodzącej trasie, postanowiłem sobie, że muszę naprawić moje relacje z Carly. Może być tak, że wyjadę, i być może już jej nie spotkam.? Kto wie..
Żałuję swojego jakże durnego pomysłu, żeby poprosić Selenę o chodzenie. Myślałem, że gdy zacznę z nią chodzić to Carly będzie zazdrosna.
Co ja sobie myślałem?! Jeszcze bardziej ją przez to zraniłem! Jestem skończonym idiotą. Nie zasługuję na nią.
*
Pkt.widzenia Carly
Wieczorem weszłam na komputer, oprócz maila od Tavisha, był także mail od Hayden.
"Caaarly! Nie zgadniesz. Nie, Justin nie zmienił dziewczyny, nie tym razem. Niestety dalej umawia się z Seleną. Ale nie po to piszę. W załącznikach masz NOWY album Justina. Posłuchaj go, jest na prawdę dobry! Od czasu swojego poprzedniego albumu strasznie się zmienił. Te piosenki są dojrzalsze.
Może, a na pewno Ci się ona spodoba. A i słuchaj, Justin ciągle nas wypytuje od Ciebie, mówi nam, że nie odbierasz od niego telefonów, nie odpisujesz na maile, smsy. A i nie mamy oczywiście Ci za złe, że postanowiłaś wyjechać. Chyba same byśmy tak zrobiły gdyby los nam zrzucił na głowę aż tyle spraw. Konkurs, sprawa z Justinem, szkoła - jak Ty to kochana wytrzymujesz.? Podziwiam Cię wręcz. No nic, widzimy się za parę dni. Oczywiście jak możesz to wejdź na skype'a to pogadamy. Kochamy Cię! I strasznie tęsknimy za Tobą! Odpoczywaj. xoxo."
Pobrałam załączniki z maila od Hayden.
Nie wiedziałam, że Justin nagrywa płytę. Przecież parokrotnie widzieliśmy się, rozmawialiśmy, a on nic nigdy nie wspomniał o płycie, o Believe.
Odpisałam szybko Hayden : "Dzięki Hayden za załączniki, dzisiaj w nocy sobie przesłucham tej płyty, chociaż wolałabym zapomnieć o Justinie.. Owszem dużo na mnie spadło, ale jakoś muszę dać radę. Nie mówcie mu gdzie jestem nie chcę, żeby wiedział, albo co więcej przyjechał tu. Nie chcę go widzieć. Nie teraz.. Wyjechałam głównie z jego powodu. A tak zmieniając temat to wracam w dniu konkursu. I dzwoniłam do mojej mamy ii.. pozwoliła mi zmienić fryzurę. Na razie wam nic nie zdradzę, to ma być taka pewnego rodzaju tajemnica. Wyjechała stara Carly, a wróci nowa. Trzymajcie się. Ja też was kocham. xoxo".
Przesłałam szybko piosenki Justina, na moją mp3.
*
Następny dzień.
Przez całą noc słuchałam "Believe". Całą noc także przepłakałam. Płakałam nie przez piosenki, chociaż niektóre mnie urzekły np. tytułowa "Believe", "As Long As You Love Me", "Be Alright", "Fall". Sama miałam mętlik. Chciałabym być zła na niego, ale nie mogę też wyprzeć tego odwrotnego uczucia - miłości.
Ale nie wiem czy mu zaufać zranił mnie wielokrotnie, ale dopiero teraz zadał mi cios poniżej pasa. Mówił mi o swoim rzekomym uczuciu do mnie, a za chwilę umawiał się z Seleną.. W co on pogrywa.?
______________________________________
Dzisiaj ciut dłuższy R niż zawsze, haha :D a to wszystko przez to, że piszę już wg planu i te sceny z tego R, musiałam dość rozbudować :3 myślałam, żeby podzielić go na dwie części, ale skonsultowałam to z @howbreathe, no i na jej jakby prośbę postanowiłam już dodać długi R :D
Mam nadzieję, że wam się spodoba :D
Żebym miała taką wenę do llwtbbe, jak tu do Jarlyy ._. było by pięknie..
No nic, tyle ode mnie. To do NN. xoxo. #muchlove.

sobota, 3 listopada 2012

[15]

Pkt.widzenia Tavisha
Czekaliśmy na Carly (ja, Nik, Jared, Solomon). W tym czasie nastroiliśmy gitary, ogółem porozstawialiśmy instrumenty.
Gdy dziewczyna już się zjawiła w naszym garażu, była cała zapłakana. Bez żadnego słowa podszedłem do niej i po prostu przytuliłem ją po przyjacielsku.
-Coś się stało.?
-Nie ważne, na prawdę nie przejmujcie się, zaraz się uspokoję i będziemy mogli zaczynać-wypłakała Carly
-Carly, próba zaczeka, siadasz i mówisz nam co się stało.
I usiedliśmy w takim pseudo kółku. Najpierw było jej trudno o tym mówić, ale z każdym słowem zauważyliśmy, że jej to pomaga.
-Chłopak ewidentnie się w Tobie powoli zakochuje-stwierdziłem po chwili ciszy, która nastała między nami
-Dokładnie, tylko on sam nie do końca jest pewien tego, boi się albo zaangażować, albo Ciebie zranić-dopowiedział za mnie Jared
-To drugie coś mu nie wychodzi..ciągle mnie rani.. a teraz po prostu przegiął.
-Kochasz go.?-zapytał Nik prosto z mostu
Carly zasłoniła twarz, lecz po chwili wyszeptała
-Tak, chyba tak.. Ej możemy zając się tym co musimy, chcę o nim zapomnieć..
-Jasne..-odpowiedziałem.
Każdy zaczął robić to co do niego należało, czyli ja z Carly siedzieliśmy w kącie i usiłowaliśmy napisać teksty piosenek natomiast Jared (klawisze), Nik (perkusja), Solomon (gitara basowa), każdy z nich usiłował stworzyć coś na swoim instrumencie.
 
*
Pkt.widzenia Carly
W między czasie dostałam sms-a od Hayden.
"Nie zgadniesz kogo widziałyśmy ze Spencer!"
Odpisałam szybko "kogo.?".
Odpowiedź przyszła równie szybko.
"Justina, ale zgadnij z kim!"
Powoli zaczęłam się irytować. "No powiedzcie mi z kim.?"
Kolejny sms. "Pamiętasz Selenę.? To z nią! I całowali się!".
Znowu mnie okłamał. Chciał żebym mu wybaczyła, raczej zależało mu na tym żeby znów mnie upokorzyć, zranić. Dzięki Justin-pomyślałam.
-Coś się stało.?-zapytał Solomon
-Nie, po prostu Hayden i Spencer mi przypomniały o pewnej pracy domowej, ale to może chwilowo poczekać-odpowiedziałam uśmiechając się znikomie.
Nagle moją głowę zaczął nawiedzać pewien pomysł na piosenkę. Zaczęłam wszystko to spisywać.
 
*
Pkt.widzenia Tavisha
-Carly, a może nagramy jedną weselszą piosenkę, dość chwytliwą, żeby wszyscy po wysłuchaniu dajmy na to jednego refrenu załapali ją i zaczęli z Tobą śpiewać? Bo nagrywanie samych przygnębiających, smutnych piosenek też nie jest dobre.
-Możemy spróbować. Tylko dokończę tą piosenkę.
-Przeczytaj fragment
-Okej.

"I know you have a girlfriend.
So don't kiss me on my lips.
I know you have a girlfriend.
Oh, don't you tell me what I did.
I know you have a girlfriend.
And every time you speak.
You're lying through your t-t-t-teath

I know you have a girlfriend.
And I hear she's kinda nice.
I know you have a girlfriend.
So don't give me those eyes.
I know you have a girlfriend.
Oh, won't you let me be.?
I'm begging you stop begging me. " *

-Ty masz na prawdę talent i nie tylko do śpiewania, ale też do pisania tekstów.
-Dziękuję. Chłopaki.?
-Hm.?
-Nie obrazilibyście się gdybym wyjechała na te parę dni.?
-Potrzebujesz odpoczynku.?
-Potrzebuję dojść do siebie. Jak wrócę to pogadam z rodzicami, czy mogę jechać do dziadków do Kanady.
-A kiedy byś wróciła.?
-Jakoś przed konkursem.
-Masz tam dostęp do skype'a?
-Tak
-No to możesz jechać spokojnie, jak coś uda nam się wymyślić to będziemy Ci przesyłać w formie nagrań. Tylko wróć jakoś dzień przed konkursem, żebyśmy mogli odbyć próbę, ok.?
-Okej, dziękuję, że wogóle tak się poświęcacie dla mnie
-Nie dziękuj nam, dla nas to wielka przyjemność
-Dobra wracajmy do pracy
-Mhm
*
-Mam refren do tej 3 piosenki na konkurs.
-No jaki.?
-Miało być chwytliwe i wogóle
-Carly!
-No już..

"Hey I just met you and this is crazy,
But here's my number so call me maybe?
It's hard to look right, at you baby,
But here's my number so call me maybe?
Hey I just met you and this is crazy,
But here's my number so call me maybe?
And all the other boys, try to chase me,
But here's my number so call me maybe?
"
**


-Wow! no szokujesz dziewczyno
-Ale co, że źle.? Za mało chwytliwe.?
-Nie!-krzyknęliśmy wszyscy i pierwszy raz dziś zobaczyliśmy jak Carly się szczerze do nas uśmiecha
-To jest genialne!- powiedziałem i spisałem wszystkie słowa, a następnie wykończyłem resztę.

*
Siedzieliśmy tak do 22. Musieliśmy przerwać pracę, bo rodzice Carly zaczęli się "denerwować" o nią, a poza tym miała jutro szkołę.
-To co jutro się widzimy.?
-Tak, przyjdę od razu po szkole
-Okej, to my do tego czasu postaramy się wymyślić podkład, i byśmy zaczęli działać
-Okej, to do jutra
-Do jutra!
*
Pkt.widzenia Carly
Wróciłam w miarę szybko do domu. Przez całą drogę po głowie chodziła mi treść sms-a od dziewczyn. "I całowali się!".
Było mi cholernie smutno, przykro. Już po części miałam wyrzuty sumienia, że znów go tak potraktowałam. Lecz on potraktował mnie znacznie gorzej.
Wpierw robi nadzieje, a później zabawia się czyimś (moim) kosztem..
Przed domem wzięłam dwa głębokie wdechy i dopiero weszłam.
-Cześć, już jestem-powiedziałam w progu.
-Hej córeczko, co tak dzisiaj późno.? zrobić Ci coś do jedzenia.?
-Tak poproszę. Zasiedziałam się z kuzynami Hayden, pisaliśmy piosenki.
-O i jak wam idzie.? Dużo napisaliście.?
-Dwie piosenki
-Mają już jakieś tytuły.?
-Jeszcze nie, jutro możliwe, że je nazwiemy
-Tak się z tatą zastanawialiśmy, czy byś chciała żebyśmy byli obecni na tym Twoim szkolnym konkursie.?
-Jasne, że chciałabym! Wsparcia nigdy za dużo.
-Dokładnie.
-Mamo..
-Tak.?
-Muszę pogadać z Tobą i z tatą.
-Coś się stało.?
-Nie, to znaczy.. mam do was pewną prośbę..
-Proszę masz tu kanapki i chodź do salonu.
Poszłam za mamą do salonu gdzie siedział tata.
Mama wyłączyła TV.
-To o czym chciałaś z nami porozmawiać.?-zaczęła mama
-Chciałabym wyjechać na parę dni do Kanady, do dziadków.
-A co ze szkołą.?
Szczerze po raz pierwszy nie wiedziałam jak im odpowiedzieć.
-A dlaczego chcesz wyjechać.?
-Muszę odpocząć od tego wszystkiego, od całego mętliku, który mam w głowie, a poza tym dawno się nie widziałam z dziadkami.
-Co o tym sądzisz kochanie.?-zapytał tata mamę.
-Myślę, żeby ją tam puścić, ale to najpierw jutro zadzwonię do babci i zapytam ją o zdanie. Możemy się tak umówić Carly.?
-Możemy. A i jutro po lekcjach znowu idę do Tavish'a, Solomon'a, Jared'a i Nik'a, więc jak coś to zadzwonisz do mnie mamo i powiesz mi co babcia powiedziała dobrze.?
-Dobrze, a teraz zjadaj, umyj się i idź spać.
-Mhm-mruknęłam i zjadłam szybko kanapki
*
Po kąpieli zamiast iść się położyć i zasnąć, weszłam jeszcze na komputerze, na Twittera.
Z czystej ciekawości zajrzałam na profil Justina. Lecz nic ciekawego nie dodał.
Za to ja dodałam tweeta "Uwielbiam jak kłamiesz mi prosto w oczy, szkoda, że później to tak bardzo boli" i wyłączyłam komputer.
Zgasiłam światło w pokoju i położyłam się do ciepłego, wygodnego łóżka i nie wiedząc kiedy zasnęłam.



Użyłam w opowiadaniu fragmentów :
* "I know you have a girlfriend" <LINK>
** "Call me maybe" (tą piosenkę wszyscy znają więc nie dodaję linka xd)
 
______________________________________
Pierwszy R od dawna, który mi się w sumie podoba *o* 
W trakcie pisania zarówno rozdziału, jak i pisania z @howbreathe naszło mnie na pewne zmiany w planie opowiadania *.* wstępnie miałam napisać tylko 24 rozdziały #Jarlyy, ale po tych nowych pomysłach może dobiję gdzieś w granice 30 ;O 
 To chyba by było tyle ode mnie ;) miłego czytania & muchlove <3

wtorek, 23 października 2012

[14]

Po wyjściu Carly, mama podała deser. Był to sernik z galaretką i owocami na zimno.
Mama ukroiła mi mały kawałek. Odechciało mi się jeść, ale nie chciałem robić mojej mamie przykrości.
Zjadłem, a następnie poszedłem do siebie do pokoju.
Wziąłem prysznic. Myślałem, że chociaż na chwilę przestanę rozmyślać o niej, ale nie..
Czemu niektóre słowa są gorsze od naszych czynów.?!
Zapowiadało się już dobrze, że Carly da mi szansę, zaprzyjaźnimy się, ale nie.. wystarczyło o jedno słowo za dużo i zaprzepaściłem wszystko!
Podsuszyłem trochę włosy, a następnie położyłem się do łóżka.
Czułem się strasznie przygnębiony.
Sięgnąłem ze stolika nocnego telefon. Wszedłem na twitter'a.
Od razu pojawiło mi się kilka tweetów Carly.
Ewidentnie dotyczyły mnie. "Nic się nie stało.." i wiele innych.
Otworzyłem jej profil. Tam gdzie zawsze pisało, że mnie followuje, teraz znikł ten napis.
Rzuciłem telefon, nawet nie patrzyłem gdzie, i w jakim on jest stanie po upadku.
Usłyszałem pukanie do drzwi, a następnie w progu zjawiła się moja mama.
Usiadła ostrożnie na brzegu łóżka i dokładnie tak jakbym był małym dzieckiem, zaczęła mnie głaskać po głowie.
-Co się stało.?
-Nic mamo-odpowiedziałem unikając jej spojrzenia
-Synku, nie znam Cię od dziś, zawsze sobie o wszystkim mówiliśmy, ale od chwili naszej wyprowadzki z Kanady, już tak nie jest. Ale wiedz Justin, że ja wszystko widzę, widzę to jak się zachowujesz.
-Chciałbym Ci mamo to wszystko powiedzieć, ale to jest głupie, a poza tym sam mam jeden wielki mętlik, nie wiem już co mam robić. Namieszałem, aż w końcu straciłem pewną osobę.. Jestem skończonym idiotą.
-Nie mów tak o sobie, nie jesteś na pewno skończonym idiotą. Każdy z nas popełnia błędy, jedni małe drudzy duże.
Przesunąłem się na łóżku i usiadłem. Mama usiadła tuż obok mnie.
Przez chwilę milczeliśmy, aż w końcu nie wytrzymałem i po prostu wygadałem się mamie. I w pewnym sensie ulżyło mi i to znacznie.
-To dlatego ona tak szybko wyszła i to mając lekko załzawione oczy
-Ale zrozum mamo, nie chciałem jej urazić, nie o to mi chodziło mówiąc to.. jak Ci już powiedziałem, sam nie wiem co do niej czuję.
Wcześniej faktycznie była dla mnie obojętna, a teraz..
-Zależy Ci na niej. Gdyby tak nie było, to byś tyle nie rozmyślał o jakimś tam pocałunku, jakieś tam kłótni.
Dostrzegłeś to, że większość dziewczyn patrzy na Ciebie przez pryzmat sławy, za to Carly inaczej.
-Sam już nie wiem mamo, to zbyt skomplikowane. Powiedz mi tylko co mogę zrobić.?
-Daj jej trochę czasu, to powinno pomóc. I nie zadręczaj się tak.
-Jesteś najlepsza mamo..-powiedziałem po czym przytuliłem się do niej, całując uprzednio ją w policzek.
-Aww, a Ty zapamiętaj, że zawsze nawet jak będziesz już dorosły, założysz rodzinę, będziesz mógł na mnie polegać.
-Dzięki mamo, i przepraszam, że ostatnio jakoś się osłabiły nasze relacje, ale wiedz, że zawsze byłaś, jesteś i będziesz moją najlepszą przyjaciółką, najlepszą mamą na świecie i że Cię kocham!
Mama ucałowała mnie w czoło, a następnie wyszła, ponieważ musiała posprzątać po kolacji, a ja? poszedłem spać.
*
Następnego dnia.
Szkoła.
Pkt.widzenia Carly.
Nie przespałam całą noc. Ciągle po głowie chodziły mi słowa Justina, po tym naszym pocałunku. Skoro nic dla niego nie znaczę to dlaczego mnie pocałował.?! Chciał się mną zabawić.?! Po raz pierwszy chciałam nie iść do szkoły.
Zaczął mnie nawet boleć brzuch z tych nerwów, ale nie mogłam pokazać Justinowi jak bardzo mnie to boli. Muszę się zebrać w całość.
Musiałam iść dziś sama, na pieszo do szkoły, ponieważ tata dziś musiał jechać na jakieś szkolenie.
Po drodze mijałam dom Justina. I pech chciał, że chłopak mnie dostrzegł. Kiwnęłam tylko głową do pani Pattie i ruszyłam dalej.

*
Ledwo weszłam na teren szkoły, a moje przyjaciółki ruszyły od razu do mnie niczym z "prędkością światła".
-Carly chodź szybko!-powiedziały obydwie i zaczęły mnie ciągnąć w stronę szkoły
-Patrz!-wskazały mi jakąś kartkę z listą wywieszoną przy sekretariacie
"Osoby, które wezmą udział w finale naszego szkolnego konkursu talentów". Przejrzałam całą kartkę i dopiero po chwili zorientowałam się, że moje nazwisko było wpisane jako 2!
-O matko.. powiedzcie, że śnię
-Jesteśmy takie z Ciebie dumne głuptasie, a Ty mówiłaś, że nie umiesz śpiewać
-Uszczypnijcie mnie bo wciąż nie wierzę-powiedziałam wciąż wpatrując się w swoje nazwisko na liście.
I Hayden ze Spencer wykonały to o co je poprosiłam.
-Ałć. Żartowałam.
Ledwo się odwróciłam jak zaczepiło mnie kilku nauczycieli.
-Gratulacje Carly i powodzenia w dalszym etapie. Pan Dyrektor powiedział, że poszło Ci ponoć całkiem nieźle.
-E.. dziękuję-odpowiedziałam i wraz z dziewczynami poszłam na górę na lekcje.
Do dzwonka było jeszcze 10 minut, więc napisałam do Tavish'a, że się dostałam do kolejnego etapu.
Zamiast odpisać mi, ten zadzwonił.
-Na prawdę się dostałaś.?
-Tak! sama jestem w szoku!-krzyknęłam do telefonu. W między czasie na korytarz zawitał Justin. Usiadł centralnie przede mną i mi się przyglądał. Był wyraźnie smutny, przygnębiony, lecz starałam się to zbagatelizować, nie przejmować się tym.
-No to musimy zacząć pisać nowe piosenki! A kiedy ten ostateczny etap.?
-Przesunęli termin na za dwa tygodnie
-Uuu.. ale nie martw się damy radę! To kiedy masz czas.?
-Nawet mogę dzisiaj-odpowiedziałam i uśmiechnęłam się sama do siebie.
-To po lekcjach przyjdź do nas.
-Okej, to do zobaczenia
-Do zobaczenia.

*
Po szkole
Hayden i Spencer nie mogły dziś ze mną pójść do chłopaków, więc poszłam sama.
Zostawiłam niepotrzebne podręczniki w szafce szkolnej i już miałam opuszczać budynek jak zobaczyłam znów Justina. Ewidentnie czekał na kogoś.
Ledwo go minęłam, a już słyszałam go za sobą.
-Carly zaczekaj, musimy pogadać
-Według mnie nie mamy o czym. Wczoraj powiedziałeś wszystko co chciałam wiedzieć, usłyszeć.
-Ale daj mi szansę się wytłumaczyć, to na prawdę nie tak miało być. Nie to chciałem Ci powiedzieć. Żałuję tych słów.
-Trochę za późno Justin. Niektórych rzeczy nie da się cofnąć. I widzisz dlaczego nie chcę się z Tobą przyjaźnić. Ciągle mnie ranisz.
-Carly co mam zrobić żebyś mi wybaczyła, dała jeszcze jedną szansę.?-zapytał stając przede mną i chwytając mnie za ramiona.
-Miałeś swoją szansę-odpowiedziałam wyswabadzając się z jego uścisku
-Wiem, błagam Cię to był ostatni raz. Na prawdę to nie miało tak zabrzmieć.
-A jak miało zabrzmieć?!-zapytałam zirytowana
-Zrozum.. sam mam mętlik w głowie. Zależy mi na Tobie, ale nie wiem czy jak na przyjaciółce, czy jak na.. dziewczynie! A poza tym poniosło mnie, powinienem zaczekać, albo spytać Ciebie jakby o przyzwolenie.
-Fakt mogłeś.. no ale stało się, a teraz przepraszam, ale się spieszę do przyjaciół
-Dasz mi szansę.?-zapytał jak gdyby nie słyszał tego co powiedziałam
-Odpowiem Ci jak wcześniej. Póki co nie. Wolałam chyba jak mnie olewałeś, a i zapamiętaj.. nie rób mi nigdy nadziei-powiedziałam i pobiegłam tam gdzie miałam, zostawiając go samego pośrodku placu. Po moich policzkach zaczęły spływać słone łzy.

czwartek, 18 października 2012

[13]

*
Pkt.widzenia Justina
Wróciłem jeszcze szybciej do domu niż zawsze, nawet mama była w szoku, że godzina 15 a ja już jestem.
-Justin, dzisiaj przychodzą Jepsen'owie na kolację-oznajmiła mi mama, gdy wchodziłem właśnie na górę, do swojego pokoju. Aż mnie zamurowało. Miałem zamiar odłożyć plecak i właśnie o to poprosić mamę! Ona mi czyta chyba w myślach. Osobiście wolałbym raczej, żeby nie czytała w myślach, ale shh.
-Carly też będzie.?-zapytałem z ciekawości
-Lily powiedziała, że zapyta Carly czy zechce przyjść. No chyba, że będzie umówiona już to nie przyjdzie, a czemu pytasz.?
-Tak po prostu z ciekawości, no wiesz mamo.. Ty i rodzice Carly będziecie mieć swoje tematy rozmów, a jak byłaby Carly to i ja bym miał z kim pogadać-wytłumaczyłem się mamie, ale tak by nic nie zdradzić.
Prawda była taka, że musiałem porozmawiać z nią (Carly) na osobności, chciałem wiedzieć dlaczego unika mojego wzroku, i ogółem mnie.
Na przykład na przerwie obiadowej wogóle na mnie nie zwróciła uwagi, nawet nie odpowiedziała "cześć"..
I jeszcze jedna sprawa ostatnio mi nie daje spokoju.. A mianowicie to co ja sam czuję do Carly, czy coś wogóle czuję..
Tak jak to ona powiedziała, wcześniej ją ignorowałem, a teraz.?
-A o której oni przyjdą.?
-O 18
-Mhm-odpowiedziałem i poszedłem do pokoju.
Próbowałem skupić się na zadaniach domowych ( Tak ja i zadania domowe..wiem dziwne to..), ale nie mogłem się na niczym skupić.
Miałem wręcz istny chaos w głowie! Czułem się jakbym miał iść i zaprosić jakąś dziewczynę na randkę.
*
 Godzina 18
Akurat zapinałem koszulę, gdy słyszałem dzwonek do drzwi, a następnie mama zawołała mnie z dołu.
Państwo Jepsen nigdy się nie spóźniają.
Zszedłem jak najszybciej na dół. Carly trzymała na rękach swojego brata, Jake'a.
Powiedziała do mnie cześć, przy rodzicach musieliśmy grać, że wszystko jest OK.
Rzeczywistość niestety jest inna..ale o tym wiemy tylko ja i moja "przyjaciółka".
*
Parenaście minut później
Zjedliśmy kolację przygotowaną przez moją mamę, a następnie dorośli zaczęli swoje tematy, a my siedzieliśmy w ciszy. Ona ciągle patrzyła nerwowo w szklankę. Od czasu do czasu Jake ją zaczepiał i wtedy się tak promiennie uśmiechała.
-Justin zaproś Carly do siebie do pokoju
-Nie ma takiej potrzeby-odpowiedziała szybko Carly mojej mamie
-Jest jest, nudzicie się, a tak pogadacie
Widziałem po minie dziewczyny, że nie było jej to na rękę. Spojrzała na rodziców, a Ci pokiwali zgodnie głowami.
Wstałem od stołu i czekałem na nią. W końcu i ona także. Szła parę kroków za mną.
Otworzyłem drzwi od pokoju, i przepuściłem ją w progu. I wtedy nasze spojrzenia się spotkały.
-Siadaj-powiedziałem wskazując jej na łóżko, a sam zakluczyłem drzwi i usiadłem na krześle.
Panowała między nami krępująca cisza. Postanowiłem ją przerwać.
-I Ty nam wmawiasz, że nie umiesz śpiewać..
-Bo nie umiem
-Tak, a kto zaśpiewał "So don't break me tonight. This is crazy love. And you know I'm gonna follow you home. Trough the rain. Cause I need your love. And you know I'm gonna follow you home.".?-zaśpiewałem słowa, które chyba najbardziej wkodowały mi się do głowy.
-I co pozatym.?
-To, że na prawdę ładnie śpiewasz, i powinnaś w końcu przyjąć to do świadomości! Nie mówię tego byle komu!
-Dobrze, postaram się.. i nie krzycz na mnie. A pozatym, co robiłeś na sali gimnastycznej.?
-Przepraszam. Scooter, mój manager kazał mi przekazać coś dyrektorowi, niestety nie mogę nic zdradzić. I szczerze sam zbyt dużo nie wiem.
Dziewczyna pokiwała głową, że rozumie.
I znów cisza.
-Carly, mogę o coś zapytać.?
-Pytaj..
-Dlaczego ostatnio mnie ignorujesz.?
-Nie ignoruję
-Jakoś mam inne wrażenie, nie rozmawiasz ze mną, nie mówisz 'cześć', nie patrzysz mi w oczy.
-Wydaje Ci się
-Nie rób ze mnie idioty, nie jestem ślepy. Powiedział Ci ktoś coś na mój temat.?
-Nie.
-No to powiedz mi o co chodzi.?!-powiedziałem siadając tuż koło niej.
Obserwowałem jak dziewczyna nad czym się zastanawia, a po chwili wstała i zaczęła chodzić po moim pokoju.
-Na pewno chcesz znać prawdę.?-zapytała po czym usiadła na brzegu mojego biurka
-Tak
-Ale na pewno.? Na 100%?
-Nawet na 200%
Dziewczyna głęboko westchnęła.
-Po prostu ciągle nie może mi dać spokoju fakt, że kiedyś miałeś mnie nie ukrywajmy gdzieś, jedynie przy rodzicach udawałeś, że się znamy, a teraz.? Nagły obrót o 360 stopni.?! Skąd ta zmiana.?!
-Carly..-zacząłem tym razem ja i podszedłem do niej-wiem, że myślisz, że miałem Cię gdzieś.. ale to nie tak! Po prostu widocznie musiałem wcześniej zachowywać się jak ostatni skończony palant, ale w końcu zrozumiałem coś! zmądrzałem!
Carly obserwowała mnie i słuchała z uwagą.
Patrzyłem w jej niebieskie oczy. I nie wiem co mnie podkusiło, ale zacząłem się zbliżać coraz bliżej niej, aż w końcu zaczęliśmy się całować.
Całowała delikatnie lecz zarazem czule. Zacząłem jedną dłonią gładzić jej gładki policzek, a drugą wplotłem w jej ciemne, długie włosy.
Całowaliśmy się przez dłuższą chwilę, aż do utraty tchu. Przerwałem to pierwszy. Carly wydawała się być w szoku. Ja z resztą też.
-Carly.. przepraszam, poniosło mnie, to nie tak miało być, nie chciałem..
-Nie chciałeś..-wyszeptała po czym podniosła się, odkluczyła drzwi i po prostu wyszła.
Dopiero po chwili zrozumiałem sens swoich wypowiedzianych słów. Brawo Justin. Spieprzyłeś teraz wszystko!
Nie wiedziałem co robić..
Dopiero po chwili zszedłem na dół. Carly akurat zakładała już sweter, brała brata i opuściła mój dom. Jeszcze zanim wyszła dostrzegłem łzy w jej oczach.
Znów się czułem jak skończony idiota.
A co jeżeli ona mnie już nie będzie chciała znać.?
Zależy mi na niej, jako na przyjaciółce, a może coś więcej.?
___________________________
Troszkę nie podoba mi się ten R, w mojej wyobraźni lepiej to wyglądało xDD hahah
I ten rozdział dedykuję @Howbreathe, bo te niektóre sceny ("biurko" xD) powstały dzięki właśnie Marcie <3 gdyby nie ona to raczej bym tego nie opisała haha <3
#muchlove <3
PS. jeżeli ktoś "nowy" chce być informowany to niech napisze do mnie na aska, tutaj, gg lub na twitterze ;)
xoxo.

sobota, 13 października 2012

[12]

Kazali nam wypełnić jakieś kwestionariusze ( imię, nazwisko, i czy będziemy śpiewać swoje utwory czy covery, no i ich tytuły).
Jak się okazało później, pan dyrektor wraz z wicedyrektorką i paroma innymi nauczycielami robili wstępne przesłuchanie. Wszystko zależało od tego "przesłuchania", właśnie teraz mieli odpaść Ci "słabsi".
Zrobili nam losowanie, by ustalić kolejność naszych występów. Byłam 3.
Wszystkich poproszono o wyjście, mieliśmy wchodzić pojedyńczo.
Zastanawiałam się co mogę zaśpiewać.
Poczułam wibrujący telefon w kieszeni. Dzwoniła Spencer.
-Halo.?
-Carly! Gdzie jesteś.?
-No przed salą gimnastyczną-odpowiedziałam, i w telefonie usłyszałam tylko drobny szum, a następnie dźwięk zakończonego połączenia.
Chwilę później zobaczyłam przebijające się przez tłum moje przyjaciółki.
-I jak.?
-Czekam. Mam śpiewać jako 3. A co najgorsze nie jestem przygotowana na to psychicznie.
-Dasz radę. Potraktuj to, tak jakbyś śpiewała dla nas, czyli na pełnym luzie, na spontanie.
-A co zaśpiewasz.?-zapytała Hayden
-Zaśpiewam coś ze swojego repertuaru.
-Uuuu
Niestety naszą rozmowę przerwał dzwonek.
-Dobra my musimy iść na lekcje, ale pamiętaj, trzymamy kciuki, dasz radę, kochamy Cię!
-Aww, nie dziękuję, żeby nie zapeszyć i też was kocham -odpowiedziałam i przytuliłam się do przyjaciółek.
Dostrzegłam również Justina, stał nieopodal, przy swojej szafce. A żeby było śmieszniej.. patrzył wprost na mnie (a przynajmniej tak mi się wydawało).
Uwolniłam się od Spencer i Hayden. Myślałam, że i Justin pójdzie na lekcje, ale pomyliłam się..
Rozejrzał się, a następnie podszedł do mnie.
-I jak stresujesz się.?
-A nie widać..?
-Nie słyszałem jak śpiewasz, ale coś w tym musi być skoro Twoje przyjaciółki Ciebie zgłosiły do konkursu.
-Może.. nie mi to teraz oceniać. Jeśli odpadnę to oznacza, że jednak nie mam talentu.
-Przestań myśleć tak, uwierz, że Ci się uda.
-Łatwo Ci mówić
-Nie łatwo, ale wiem co czujesz. Sam jeszcze będąc w Kanadzie, naszym rodzinnym mieście brałem udział w konkursie. Wtedy zająłem 2 miejsce. Później Scooter i Usher mnie odkryli..Przed każdym swoim koncertem, drobnym występem stresuję się tak samo jak Ty teraz, boję się, że pomylę słowa, choć i to mi się zdarza..ale nie poddaję się. Spójrz na mnie-powiedział po krótkiej przerwie.
Spojrzałam na niego, ale tylko przelotnie. Nie mogłam tak po prostu spojrzeć mu w te czekoladowe oczy, nie po tym moim śnie. Nagle poczułam jego dłoń na moim policzku. Zmusił mnie tym gestem bym zwróciła wzrok na niego.
-Wyluzuj Carly-wyszeptał i zaczął się do mnie niebezpiecznie zbliżać
-Carly teraz Twoja kolej-zawołała mnie Nicole, przewodnicząca szkoły
Wywinęłam się od Justina i od razu "pobiegłam" do sali.
-Co nam Carly zaśpiewasz.?-zapytał pan dyrektor
-Utwór własny zatytułowany "Curiosity"-powiedziałam, po czym podałam swój telefon na którym miałam nagrany podkład muzyczny pod tą piosenkę.
Już zabrzmiewały pierwsze nuty 'Curiosity' jak do sali wpadł niczym burza JUSTIN.
-Przepraszam Carly, nie przejmuj się obecnością Justina, i proszę zaczynaj-oznajmił dyrektor i puścili moją piosenkę.
Nie uśmiechało mi się śpiewać przy Justinie, no ale cóż poradzić na to.
Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam śpiewać.
*
Pkt.widzenia Justina
Można by powiedzieć, że wszedłem na salę bez powodu, lecz prawda była inna. Na przerwie zadzwonił do mnie Scooter, z wiadomością dla dyrektora, że prezes mojej wytwórni zjawi się w szkole na "finale" tego konkursu. Niestety oprócz tego nie chcieli mi nic zdradzić. Powiedziałem dyrektorowi to co miałem, i wykorzystałem fakt, że mogłem zostać.
Carly z początku wydawała się mocno zestresowana, ale z każdą kolejną linijką tekstu zaczęła się rozluźniać. Wczuwała się w tekst. Lecz ani razu nie uraczyła mnie swoim spojrzeniem. Co ja jej takiego zrobiłem.? Może ktoś jej coś powiedział na mój temat, co nie było prawdą.? Muszę się tego wszystkiego dowiedzieć. Tylko jak.. jak ona nie chce ze mną rozmawiać.
Wiem! Poproszę mamę, żeby zaprosiła państwa Jepsen do nas na kolację, wtedy będę mógł na spokojnie pogadać z Carly.
-Dziękujemy Carly, jutro wywiesimy listę kto się dostał.
Dziewczyna kiwnęła głową, zabrała swój telefon i ruszyła do wyjścia.
Chciałem pójść za nią. Już wstawałem gdy zatrzymał mnie dyrektor.
-Justin możesz na chwilę.?
-Tak..-powiedziałam lekko wkurzony, a wzrokiem odprowadziłem Carly.
Nawet się nie odwróciła..
______________________________
Nie podoba mi się ten R ;C wogóle muszę pomyśleć o tym opowiadaniu i ułożyć jakiś plan do tego, bo zdałam sobie sprawę, że piszę na istnym spontanie i z deka mnie to przeraża ;O
Do następnego <3 xx.

wtorek, 9 października 2012

[11]


Jeszcze tego samego dnia przeprosiłam Hayden i Spencer za tą akcję w stołówce. One natomiast przyznały, że powinny zaczekać na to, bym sama z własnej woli się zapisała do konkursu. No ale stało się.
-Carly, ale na pewno nie jesteś na nas zła.? Wiesz, że chciałyśmy dobrze-zaczęła Spencer, gdy wracałyśmy już do domu.
-Nie jestem, może to i lepiej, że mnie zgłosiłyście.. bo tak to chyba bym się wycofała
-Musisz spróbować
-Tylko problem w tym, że cholernie się boję
-Carly gdybyś nie miała talentu, to w życiu byśmy Tobie czegoś takiego nie zrobiły
-Zauważyłyście, że teraz niektórzy znów zaczynają się podśmiewywać ze mnie, obgadywać.?
-Zauważyłyśmy, ale po to jesteśmy Twoimi przyjaciółkami, że nie pozwolimy Ci się przejmować ich opiniami, nie znają Ciebie tak jak my, więc w ogóle nie powinni się odzywać
-Kocham was, nie wiem co bym bez waszej pomocy zrobiła-powiedziałam i przytuliłam je obie
-A my Ciebie kochamy Ty nasz uparciuchu
                                                                                      *
Szłam korytarzem, o dziwo sama, bez moich przyjaciółek. Pewnie są na sali gimnastycznej. Tak, to dziś jest konkurs talentów.
Miałam występować jako 3. Zamiast iść przećwiczyć utwór, wyszłam na opustoszały korytarz, obsunęłam się po szafkach i siedząc tak wpatrywałam się w puste ściany.
Moje ciało odmawiało posłuszeństwa. Potykałam się o własne nogi, ręce i głos niemiłosiernie drżały, brzuch bolał z nerwów, nawet zaczęło mi się zbierać na płacz.
Nie możesz płakać Carly, nie teraz.. Ledwo oparłam głowę o dłonie, jak poczułam na nich czyjś dotyk. Podniosłam ostrożnie głowę, by zobaczyć czyje to dłonie spoczęły na moich.
Ledwo to zrobiłam jak moje oczy spotkały się z tymi niesamowitymi brązowymi niczym czekolada, oczami JUSTINA.
-Czemu nie jesteś tam gdzie wszyscy uczestnicy konkursu.?-zapytał z lekkim uśmiechem na ustach
-Chciałam pobyć chwilę sama-odpowiedziałam drżącym głosem, chciałam odwrócić wzrok, ale nie mogłam w sobie znaleźć tej siły. Jego oczy niemalże były hipnotyzujące.
Przez chwilę myślałam, że wydawało mi się, że Justin przybliżył się do mnie. Lecz to okazała się być prawda. Justin przybliżał się z sekundy na sekundę coraz bliżej mojej twarzy. Obserwowałam na przemian jego usta i oczy. Najpierw delikatnie musnął kącik moich ust. Gdy zobaczył, że nie protestuję, objął swoimi ustami moje. Początkowo z szoku nie odwzajemniałam pocałunku.
Justin Bieber mnie pocałował! Mnie! Największą kujonkę!
-Rozluźnij się troszeczkę-wyszeptał mi tuż przy uchu, a następnie muskając ucho, kość policzkową wpił się znów w moje wargi.
Pocałunek zaczął być coraz to bardziej łapczywy, czuły, namiętny.
Chłopak zaczął kciukiem gładzić mój policzek, a natomiast drugą rękę wplótł mi we włosy. Objęłam go swoimi drżącymi dłońmi za szyję i lekko przyciągnęłam do siebie.
W moim brzuchu zaczęło się roić od przysłowiowych motyli.
Pierwszy pocałunek przerwał Justin. Odsunął się ode mnie i tak po prostu odszedł. Odwrócił się tylko po to by posłać mi swój najśliczniejszy uśmiech.


A ja.? OBUDZIŁAM SIĘ cała zgrzana i rozdygotana. Dodatkowo wystraszył mnie mój budzik.
Wyłączyłam go i jeszcze na chwilę położyłam się.
Co miał oznaczać ten sen.?
-Boże, Carly idiotko wbij sobie do głowy, że to nigdy się nie stanie!-zbeształam się
Ten sen był tak realistyczny, czułam doskonale jego usta, dłonie..
Dlaczego to musi być tylko sen.? moje marzenie.? I jak ja teraz spojrzę Justinowi w oczy.?
-Carly wstawaj-powiedziała moja mama wchodząc do pokoju.
-Już, już..
Wzięłam letni prysznic, ubrałam się, uczesałam włosy i zeszłam na dół na śniadanie.
                                                                               *
                                                              Pkt.widzenia mamy Carly
Szturchnęłam męża i głową wskazałam mu by spojrzał na naszą córkę.
Wyglądało to tak, jakby ktoś zatrzymał film. Nasza córka siedziała przy stole, totalnie zamyślona i zamiast jeść to ona mieszała w misce.
-Ziemia do Carly, jedz, bo za chwilę do szkoły
Ale Carly nawet nie zareagowała.
Pomachałam jej przed oczami i szturchnęłam.
-Co.?Coś się stało.?
-Nic. Jedz -powiedziałam i zaczęłam się po cichu śmiać.
                                                                                *
                                                                 Pkt.widzenia Carly
                                                                 Parę godzin później
Sprawa snu ciągle mnie męczyła. Przez cały dzień jak tylko się dało unikałam Justina. Niestety tylko podczas obiadu mi to nie wyszło, ale wystarczyło, że udałam, że coś odrabiam.
                                                                                 *
                                                                 Pkt.widzenia taty Carly
Teraz miałem mieć lekcję z klasą mojej córki. Już na przerwie zacząłem ją obserwować. Zachowywała się dokładnie tak, jak w domu.
-Carly chodź do tablicy, rozwiążesz zadanie
I znów powtórka z rozrywki.
Podszedłem do jej ławki i upuściłem książkę.
-Ups..-zaczęła Carly
-Zadanie 4 strona 56
Córka początkowo nie wiedziała co ma robić z tym zadaniem, ale po chwili rozwiązała je prawidłowo.
-Skup się-wyszeptałem jej, gdy usiadła w ławce
Dyktowałem właśnie im zadanie do zeszytów, gdy ktoś zapukał do drzwi klasy. Była to przewodnicząca szkoły.
-Dzień dobry mogę przeszkodzić.?
-Proszę
-Niestety muszę zabrać jedną uczennicę
-Którą i dlaczego.?
-Carly Rae Jepsen, pan dyrektor prosił zebrać wszystkich uczestników konkursu talentów, jednym słowem robimy pierwszy etap.
                                                                               *
                                                                   Pkt.widzenia Carly
Myślałam, że zapadnę się pod ziemię. Czułam jak pieką mnie policzki.
-Dobrze, to idź Carly
Spakowałam szybko torbę. Zdążyłam tylko spojrzeć na moje przyjaciółki. One pokazały mi, że trzymają kciuki.

____________________________
Ten R też z dedykiem dla @howbreathe <3
#muchlove <33.

czwartek, 27 września 2012

[10]

                                                                                      *
                                                                    Następnego dnia (sobota)
W nocy miałam dość duże problemy z zaśnięciem. Głównie przez to, że ciągle rozmyślałam o wczorajszym spotkaniu z kuzynami Hayden, konkursie talentów, ale także o.. Justinie.
Ciągle nie mogę pojąć co mu się stało, że zaczął mnie dostrzegać. Chciałam mu zaufać, dać szansę, spróbować jakoś się z nim być może zaprzyjaźnić, a z drugiej strony boję się. Boję się, że to może być kolejna "zabawa" moim kosztem. Zasnęłam dopiero grubo nad ranem, a wstałam.. po 12.
Gdy zeszłam do kuchni, nikogo nie było. Na lodówce znalazłam odręcznie napisany przez moją mamę liścik : "Carly! Wyszliśmy z tatą i Jake'iem na spacer. Wybacz, że Ci nie powiedziałam, ale nie chciałam Ciebie budzić. Jak się obudzisz to, oczywiście jeśli będziesz chciała to przyjdź do nas do parku. Mama. Ps. w lodówce zostawiłam Ci parę naleśników na śniadanie."
Otworzyłam lodówkę i faktycznie były w niej moje ulubione naleśniki.
Zjadłam, posprzątałam po sobie.
Skoczyłam jeszcze do pokoju po torebkę, po mój zeszyt z tekstami piosenek i wyszłam z domu.
Umówiłam się z dziewczynami pod Starbucks'em. Po drodze mijałam skatepark, z którego jak pech chciał wychodził właśnie Justin!
-Hej!-zawołał i uśmiechnął się do mnie
-Hej-odpowiedziałam, i chcąc nie chcąc zatrzymałam się
-Gdzie się wybierasz.?
-Umówiłam się z Hayden, Spencer i kolegami-gdy to powiedziałam, Justin zaczął mnie przeszywać swoim czekoladowym spojrzeniem i mogłabym przysiądz, że widziałam jak mu się lekko smutno zrobiło. Albo może mi się wydawało.?
-Aww.. a co będziecie robić.? Przepraszam, że tak wypytuję, jak nie chcesz to nie mów.
Niestety właśnie musiałam skłamać Justinowi. Póki co nie mogę dopuścić do tego by się dowiedział o konkursie talentów, a właściwie o tym, ze biorę w nim udział.
-A nic tak idę na pogaduchy, zobaczymy co przyniesie dzień-odpowiedziałam z uśmiechem-a Ty co będziesz robił.?
-Pewnie nic, albo zaproszę chłopaków do siebie, czyli dzień jak co dzień
Spojrzałam na zegarek w telefonie.
-Ups, wybacz, ale muszę się zbierać, bo się spóźnię
-Nic nie szkodzi, to do poniedziałku, no i udanego spotkania ze znajomymi-uśmiechnął się smutno, i zanim odpowiedziałam, odjechał na desce.
Szczerze.? zrobiło mi się smutno, i już przez chwilę myślałam by zadzwonić do dziewczyn i przełożyć spotkanie. Ale po co.? Przecież ja i on nie jesteśmy przyjaciółmi, wogóle nie wiem kim jestem dla niego, chyba jedynie jedną z wielu koleżanek ze szkoły, albo.. córką przyjaciół jego matki.. czyli równie dobrze.. NIKIM. Postanowiłam nie zajmować sobie tym głowy, a tym bardziej smucić. Przecież dziś czeka mnie "pracowity" dzień.
Doszłam w miarę szybko, na ile pozwalała mi tylko kontuzja nogi. Na miejscu już czekały na mnie dziewczyny.
Przywitałam się z nimi i ruszyłyśmy w stronę domu kuzynów Hayden.
-Wzięłaś zeszyt.?
-Wzięłam.
Parę minut później byłyśmy już u Tavish'a , Solomon'a, Nik'a i Jared'a.
-I jak gotowa.?-zapytał Tavish
-Chyba niekoniecznie-zaśmiałam się nerwowo
-To na dobry początek pokaż nam te swoje teksty piosenek, a za chwilę nam zaśpiewasz, żebyśmy mogli dopasować tonację i takie tam.
-Proszę-odpowiedziałam i podałam im zeszyt.
Otworzyli go akurat na tekście, który zatytułowałam "Sour Candy".
-
"Sour candy endings
Coffee stained, where?
Oh I'm so tangled up in my
Big sunglasses and bed hungry second day fare

No we went under, the weight was to much to carry and
I felt the thunder
Mister don't look so scared
I never knew, I never knew
That I could be so sad we went under

I've been very cautious
Trying numbness instead of pain
Oh, your humour makes me, makes me nauseous
What a twisted, twisted, twisted game

No we went under, the weight was to much to carry and
I felt the thunder
Mister don't look so scared
I never knew, I never knew
That I could be so sad we went under

Oh get yourself home
You leave him alone
On second thought I regret the pink stiletto
Ohh oohh ooo

Sour candy endings...
And I was barely even there

No we went under, the weight was to much to carry and
I felt the thunder
Mister don't look so scared
I never knew, I never knew
That I could be so sad (we went under)
So sad (we went under)
So sad (we went under)
So sad (we went under)
So sad we went under " 
- zaczął czytać na głos Tavish
-Piszesz na prawdę nieźle-powiedzieli zgodnie, przeczytawszy resztę "Sour Candy" oraz inne teksty.
-Dziękuję-uśmiechnęłam się niepewnie
-A teraz śpiewaj-uśmiechnął się do mniej Jared
-Chwila, zastanowię się co zaśpiewam
-Okej
-To zaśpiewam..
-Zaśpiewaj coś Justina-zaproponowała Hayden poruszając brwiami
-Grr.. okej-zaśmiałam się i zaczęłam śpiewać "Pray"
-Następnym razem musimy wierzyć naszej kuzynce, gdy mówi, że ktoś ma talent to faktycznie go ma.
Zasłoniłam rękoma buzię, gdyż na policzki wyszły mi rumieńce. Nie przywykłam do słuchania komplementów na swój temat.
-Ej co Ci.?-zaczęła Spencer
-Nic
-Jakie masz rumieńce-zaśmiała się Hayden przytulając się do mnie
-Oj shh
                                                                                    *
                                                                          Tydzień później
Codziennie po szkole umawiałam się z chłopakami tam u nich w garażu, gdzie tworzyliśmy dwa kawałki, dokładniej podkład muzyczny pod "Sour Candy", ale także z pomocą Tavish'a napisałam "Call Me Maybe".
Do tej pory nie wpisałam się jeszcze na listę kandydatów do konkursu. Jeszcze się wahałam. Nie byłam 100% pewna.
                                                                                   *
                                                                        Następnego dnia
                                                                              Szkoła
                                                                      Przerwa obiadowa
Jak zwykle z dziewczynami zeszłyśmy do stołówki. Zamówiłyśmy sobie frytki, hamburgera i colę.
Wyjątkowo dziś wydawało mi się, że moje przyjaciółki jakoś dziwnie się zachowują, tylko nie wiedziałam co jest powodem.
Wszyscy na stołówce się na mnie patrzyli, ze zdziwieniem, albo co poniektórzy obgadywali mnie, śmiali się. Tylko dlaczego.?
-Hej- to jak zwykle okazał się być Justin, tuż za nim znajdywał się Chaz i Ryan. Dosiedli się do naszego stolika.
-Czemu nic nie mówiłaś, że bierzesz udział w konkursie talentów, i że wogóle śpiewasz.?-zaczął Justin, a ja akurat piłam i się zachrztusiłam.
Dziewczyny osunęły się na krzesłach i zaczęły nerwowo bawić się włosami.
-Przecież mówiłam wam, że nie jestem jeszcze pewna czy brać w tym udział czy nie! czemu robicie coś za moimi plecami.?!-krzyknęłam na nie, i jak najszybciej opuściłam stołówkę.
Wyszłam na zewnątrz, przed szkołę.
Już wszystko rozumiałam. Dziwne zachowania moich przyjaciółek, osób ze szkoły. Po głowie chodziło mi nawet, by się wycofać z tego. Moje myśli były chaotyczne jak nigdy.
Usiadłam na schodkach. Chciało mi się płakać. To chyba z tej złości, lekkiego smutku..
-O tu jesteś-znów Justin, czy nawet teraz nie może mi dać spokoju-pomyślałam.
-Daj mi spokój, chcę pobyć sama. Wiem co sobie myślisz, owszem nie mam talentu, nie wiem co one, co ja sobie wyobraziłam!?
-Przestań. I chcesz tak łatwo się poddać.? Gdzie jest ta Carly, która nie przejmuje się niczym i po trupach dąży do celu.? hm.?
-Owszem chcę się poddać. Jestem tylko kujonką, nikim więcej.
-Oni Ci zazdroszczą! Pomyśl przez chwilę, czy skoro mnie wyzywają od gejów, nieudaczników, beztalenci, to miałbym się poddać, dać im satysfakcję i skończyć to co kocham.?
Chwilę się zastanowiłam nad słowami Justina. Miał rację.
-Boję się, że tym konkursem pogorszę jeszcze bardziej swoją sytuację.
-Jak nie spróbujesz to nie zobaczysz co będzie. Później możesz żałować, że stchórzyłaś i się wycofałaś. Nie dawaj ludziom satysfakcji, nie dawaj się zastraszać itp!-odpowiedział i co najbardziej mnie zdziwiło.. przytulił mnie do siebie, a ja.? jak mała dziewczynka wtuliłam się w niego i po prostu z czystej bezradności się rozpłakałam.
Gdy się uspokoiłam, odsunęłam się od niego.
-Dzięki.. za te rady i wogóle
-Nie masz za co dziękować, Ty mi parę razy pomagałaś już choć nie musiałaś, to od czasu do czasu i ja mogę się odwdzięczyć tak.? I jak coś to pamiętaj, że jestem z Tobą. Trzymam kciuki za Ciebie, no i masz się nie poddać!
Spojrzałam na niego, i uśmiechnęliśmy się do siebie.
W tej samej chwili zadzwonił dzwonek na lekcję.
-Idziemy na lekcje-oznajmił Justin i podał mi rękę, pomagając przy tym wstać.
Ale zamiast puścić później moją dłoń, to on objął mnie ramieniem, a co więcej.. pocałował mnie w policzek!
________________________________________
Jedynie podoba mi się końcówka :O 
A teraz ..
Nowi bohaterowie : Jared Manierka, Solomon Standing, Tavish Crowe, Nik Pesut - w skrócie kuzyni Hayden, zakolegują się z Carly, której będą pomagać przy konkursie ~~>>